Jakie Pan ma wrażenia widząc jak traktowane są osoby z nowego rządu czy politycy PiS w mediach publicznych?
Nie powiem, żebym był zaskoczony taką agresją propagandową, bo wystarczy sięgnąć do moich tekstów publicystycznych, żeby znaleźć przewidywania, że tak to będzie wyglądało. To jest autentyczny problem polskiej demokracji. Bo zdaniem tych środowisk, demokracja jest tylko wtedy kiedy oni wygrywają wybory, czy ci których popierają. Jeśli inny wygra, to jest już - według nich - koniec demokracji i cywilizowanego świata.
Dziś przekaz telewizji publicznej rozmija się z wyborem większości Polaków…
To nie jest jednak nic nowego, bo obserwujemy to od wielu lat z krótkimi przerwami, gdy prezesem TVP był Wiesław Walendziak, a także bardziej pilnowała standardów i realizacji misji za rządów PiS. Można powiedzieć, że przez większość 26-lecia telewizja publiczna spełniała rolę złowrogą z punktu widzenia standardów demokratycznych.
Agresja dziennikarzy mediów publicznych wobec działań rządu będzie się nasilać?
To, co widzimy na ekranie pokazuje, że ton narzucają ludzie, którzy mylą rolę dziennikarza z rolą propagandysty. Jest to problem do rozwiązania. Proszę pamiętać, że w tej instytucji pracuje też wiele przyzwoitych ludzi i na ich dobrym imieniu zły znak stawiają ci, którzy uprawiają propagandę.
Kiedy możemy się spodziewać realnych zmian w mediach publicznych?
Projekt ustawy, który będzie próbował je uporządkować i stworzyć warunki do prowadzenia misji w mediach publicznych będzie gotowy w ciągu paru tygodni.