Początkowo Biernacki przekonywał, że polskie służby od dawna „zderzają się z emigracją” i mają w tych sprawach doświadczenie. Przywoływał odpowiednie procedury i wyjaśniał, że „musimy wiedzieć, kogo przyjmujemy”. Koordynator ds. służb specjalnych tłumaczył również, że musi być prowadzona identyfikacja uchodźców.
Rozmowa szybko jednak przybrała niecodzienny obrót. Wszystko zaczęło się od pytań o to, czy jesteśmy przygotowani na napływ uchodźców z krajów arabskich.
Emigranci nie chcą zostać w Polsce, chcą jechać do Niemiec, do Szwecji. My to uczciwie mówimy. Oczywiście jesteśmy przygotowani. Nasze służby pracują cały czas intensywnie, współpracujemy ze służbami niemieckimi. [...] Emigrant, jeśli chce być emigrantem musi mieć dowód tożsamości, musi być zarejestrowany. To nie jest X
– tłumaczył Marek Biernacki, dodając, że ci, którzy dokumentów nie mają, wracają poza granice strefy Schengen.
Kolejne pytanie reporterki vod.gazetapolska.pl wyraźnie zirytowało ministra koordynatora ds. służb specjalnych. Poniżej przedstawiamy ostrą wymianę zdań, do której doszło między Biernackim a dziennikarką:- Na jaką przepustowość polskie służby są przygotowane?
- Nie ma oceny przepustowości. To pytanie pani jest dziwne, bo nie wiemy jak będzie wyglądała emigracja.
- Ale na tym polega zarządzanie również służbami i nawet sklepem, że zakłada się pewną ilość klientów...
- Sklepem? Pani redaktor rozmawiajmy poważnie. Rozmawiajmy o ludziach, niech pani będzie poważną [...] Jeśli pani chce ze mną rozmawiać, niech pani będzie poważna. Ja pani mówię wyraźnie, że służby polskie są przygotowane na przyjęcie emigrantów i ich weryfikację. To jest kwestia polityczna.
- Ilu?
- Ja nie powiem pani ile, bo ja nie wiem, jaka będzie liczba ustalona. My musimy zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obywatelom.
- Jesteśmy gotowi na wszystkich, czyli 10 mln również rozumiem? Panie ministrze przepraszam bardzo...
- Ciągle pani mówi o sklepie... o 10 mln...
- Ja mówię o każdej działalności. Pan jest ministrem, czy coś mi się pomyliło?
- A pani jest sklepową czy pani jest redaktorką? No po co ta dyskusja... - mówił wyraźnie oburzony Biernacki.
ZOBACZ FILM: