Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi przeciwko autorowi wystawy fotograficznej "Wagina polska". Uznał go za winnego obrazy uczuć religijnych oraz znieważenia symboli kościelnych i państwowych poprzez wkomponowanie ich w zdjęcia intymnych części ciała kobiet. Obrońca artysty komentując wyrok stwierdził, że sąd nie stosuje "europejskich" standardów, tylko... polskie, "wypaczone".
Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z września ub.r. ws. łódzkiego fotografika Piotra Wygachiewicza (oskarżony wyraził zgodę na publikację swoich danych i wizerunku) - znanemu pod pseudonimem Marcelo Zammenhoff - dotyczący obrazy uczuć religijnych sześciu osób poprzez publiczne znieważenie przedmiotów czci religijnej oraz publicznego znieważenia bandery RP.
14 września 2023 r. Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, że artysta jest winny obu zarzutów i warunkowo umorzył postępowanie karne wobec niego na dwa lata. Zdaniem sądu I instancji obraza uczuć religijnych dotyczyła tylko jednej osoby. Chodzi o część wystawy Wygachiewicza, która odbywała się podczas Fotofestiwalu w 2021 r. w Łodzi. Ekspozycja "Wagina polska" składała się m.in. ze zdjęć wagin, w które ich autor wkomponował m.in. różaniec, flagę Polski, wizerunki Matki Boskiej, Jana Pawła II, prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego oraz symbole związane z katastrofą smoleńską z 10 kwietnia 2010 r.
W 2021 r. do prokuratury wpłynęło zawiadomienie złożone przez łódzką społeczniczkę, obecnie poseł PiS Agnieszkę Wojciechowską van Heukelom, o możliwości popełnienia przestępstwa. Jej zdaniem prace obrażały uczucia religijne i znieważały symbole państwowe. Podobne doniesienia złożyły też inne osoby. Przed sądem Wojciechowska van Heukelom występowała jako oskarżyciel posiłkowy.
Wygachiewicz nie przyznał się do postawionych zarzutów tłumacząc, że jego intencją nie było obrażanie uczuć religijnych lub znieważenie symboli państwowych.
Sąd Apelacyjny orzekł w piątek, że - zgodnie z postanowieniem sądu I instancji - Wygachiewicz musi zapłacić koszty postępowania sądowego w wysokości 2 tys. zł. i 1 tys. zł na rzecz jednej z osób, której uczucia religijne zostały - zdaniem sądu - obrażone. "Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok" - powiedziała sędzia Elżbieta Pęcherzewska. "Wyrok jest prawomocny. Podstawą wywiedzenia kasacji mogą być wyłącznie bezwzględne przyczyny odwoławcze" - zaznaczyła.
Pęcherzewska podkreśliła, że jest przekonana o prawidłowości wydanego w I instancji wyroku. "Sąd Okręgowy dokonał prawidłowej oceny zebranego w sprawie materiału dowodowego" - tłumaczyła dodając, że postępowanie przez sądem I instancji doprowadziły do słusznych - w ocenie nadzoru apelacyjnego - wniosków. "Nie sposób dać wiary twierdzeniom oskarżonego, że prezentując publicznie prace fotograficzne nie działał z zamiarem znieważenia przedmiotów czci religijnej i znaku państwowego" - mówiła sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.
"Sąd Okręgowy wykazał, że wskazują na to wyjaśnienia oskarżonego, który przyznał, że celem tej części jego wystawy było wywołanie silnego oddźwięku społecznego" - zauważyła sędzia Pęcherzewska.
"Aby ten cel osiągnąć zdecydował się na tak drastyczne formy wyrazu, że dla każdej osoby dojrzałej musiało być oczywiste, że mają one zdolność wywołania skutku znieważającego"
- podkreśliła. Dodała, że autor wystawy odwołał się do szokującej estetyki. "Do estetyki quasi pornograficznej i zastosowaniu kompozycji polegającej na ukazaniu przedmiotów czci religijnej i miniaturki bandery RP na tle odsłoniętych odbytu i sromu, stanowiących przecież bez wątpienia tło dla tych symboli niegodne" - powiedziała sędzia.
"Sąd nie stosuje europejskich standardów. Stosuje wypaczony polski standard, że chroni się tylko uczucia religijne" - skomentował obrońca Piotra Wygachiewicza, adwokat Bartosz Rodak.
Autor wystawy przyznał, że jest dla niego "absurdalne, że obraza jakichkolwiek uczuć jest sprawą karną". "Nie spoczniemy z moimi obrońcami póki nie osiągniemy jakiejś kasacji, uniewinnienia" - zapowiedział Wygachiewicz.
Pełniąca funkcję oskarżyciela posiłkowego poseł Agnieszka Wojciechowska van Heukelom powiedziała, że jest zadowolona z wyroku. "Jestem usatysfakcjonowana przede wszystkim uzasadnieniem wyroku, bo ewidentnie wskazuje ono na to, że na takie rzeczy nie może być zgody" - podkreśliła. "Uważam, że sygnalizując te prace prokuraturze zachowałam się jak należy" - dodała.