Kiedy byłem młodszy, wszystkie te babcine triki wydawały mi się czymś z zupełnie innej epoki. Traktowałem je nawet trochę jak dziwactwa. Dziś, gdy coraz wyraźniej czuję na karku upływ czasu, łapię się na tym, że sam po nie sięgam. Bo są zwyczajnie mądre. Proste, skuteczne i nie trzeba na nie wydawać całej wypłaty. Dokładnie tak było z… liściem laurowym.
Najpierw babcia prała pościel
W przyszłym roku minie 20 lat odkąd babcia Zenia odeszła. Pamiętam jakby to było dziś, że co jakiś czas narzekała na mocne bóle głowy, szczególnie na przełomie zimy i wiosny. Być może była to migrena, ale babcia nienawidziła chodzić do lekarzy. Diagnozy więc nie miała. W każdym razie tym problemom towarzyszyły nieprzespane noce. I właśnie wtedy z pomocą przychodził liść laurowy. Babcia najpierw prała poduszkę, potem poszewkę, a kiedy pościel była już pachnąca i świeża wkładała do poduszki tę przyprawę.
Byłem wtedy nastolatkiem. Zupełnie nie rozumiałem po co to robi. Poza tym wtedy nie miałem pojęcia, co to bezsenność. Wydawało mi się, że to jeden z tych rytuałów, które starsze osoby wykonują z przyzwyczajenia, bo "zawsze tak się robiło". Babcia nigdy niczego nie tłumaczyła. Po prostu brała liścia laurowego i "zanurzała" go pod podszewką.
"Cudowny" sposób na odświeżenie powietrza
Z czasem zacząłem zauważać, że jej sypialnia pachniała inaczej niż pozostała część domu. Nie jakoś intensywnie, ale w powietrzu unosił się delikatny, ziołowy zapach, który łatwo zapamiętać. Po latach zrozumiałem, że to właśnie liść laurowy robił całą robotę. Nie jako cudowny lek - nie. Ale jako naturalny sposób na odświeżenie powietrza i stworzenie spokojniejszej atmosfery.
Wiadomo, teraz kiedy 50-tka za pasem, kłopoty z zaśnięciem są mi niestety bliższe. Trudno się zatem dziwić, że przypomniałem sobie o "cudownym" sposobie mojej babci. I trochę zacząłem czytać o właściwościach liści laurowych. I im więcej o tym czytałem, tym bardziej zaczynało mi się to wszystko układać w logiczną całość.
Atmosfera w sypialni się zmienia
Liść laurowy to przecież nie tylko przyprawa do rosołu. Ma w sobie naturalne olejki, które powoli uwalniają zapach. Nie taki intensywny jak w świecach zapachowych, nie sztuczny jak w odświeżaczach z drogerii. To aromat, który działa trochę jak tło obrazu czy fotografii - nie narzuca się, ale zmienia atmosferę w pokoju. Dokładnie tak, jak to zapamiętałem z babcinej sypialni.
Przyznam, że kiedy pierwszy raz spróbowałem tego sposobu sam, zrobiłem to bardziej z sentymentu niż z przekonania. Wsunąłem suchy liść pod poszewkę i zapomniałem o sprawie. Dopiero rano zauważyłem, że powietrze w sypialni było jakie inne. Lżejsze? Świeższe? Trudno to opisać, ale efekt był wyczuwalny.
Wystarczy jeden wysuszony liść
Nie twierdzę, że liść laurowy rozwiązuje problemy ze snem. To nie jest żadna terapia ani cudowny lek. Ale działa jak naturalny odświeżacz, który praktycznie nic nie kosztuje i nie wymaga żadnych przygotowań. Robię dokładnie tak, jak robiła babcia - czyli przed zastosowaniem dokładnie piorę poduszkę i poszewkę. Wystarczy jeden liść, żeby poczuć subtelną różnicę. A jeśli ktoś lubi ziołowe aromaty, to efekt jest naprawdę przyjemny.
Jakie właściwości ma liść laurowy?
- uwalnia delikatny, ziołowy aromat, który działa jak naturalne tło zapachowe,
- neutralizuje nieprzyjemne zapachy w zamkniętych przestrzeniach, dlatego tak dobrze sprawdza się w poduszce czy szafce,
- zawiera naturalne olejki eteryczne, które powoli się uwalniają i tworzą spokojniejszą atmosferę w sypialni,
- ma właściwości antybakteryjne, co od dawna wykorzystywano w domowych sposobach na „odświeżenie” pościeli,
- działa subtelnie uspokajająco - nie jako lek, ale jako delikatny, ziołowy aromat, który pomaga się wyciszyć po całym dniu,
- jest tani i dostępny, więc można go używać bez żadnych przygotowań i bez wydawania pieniędzy na chemiczne odświeżacze.