Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Trzynasty punkt Wilsona – milowy krok w stronę niepodległości

Trzy i pół roku wojny, kilkanaście milionów zabitych, jeszcze więcej rannych i okaleczonych, i ani jednego sensownego planu zakończenia wojny, ani jednej uczciwej odpowiedzi na pytanie „Co potem?”. Entuzjazm, z którym w 1914 r. narody maszerowały na wojnę utonął w morzu krwi, radosne okrzyki patriotów zagłuszył nieustanny jazgot karabinów maszynowych i basowy grzmot dział mordujących masowo ludzi, z którymi ginęły humanizm i rycerskość.

W styczniu 1918 r. miało miejsce wydarzenie, które wreszcie wniosło trochę sensu w wojnę, z roku na rok coraz mniej zrozumiałą. Prezydent Woodrow Wilson wygłosił mowę zawierającą wyliczenie celów, dla których Stany Zjednoczone przystępują do walki. Czternaście punktów Wilsona stało się dla wszystkich walczących państw – również tych wrogich – fundamentem przyszłego, powojennego świata, choć oczywiście nie wszędzie rozumiano je tak samo. 

Przyszły świat w punktach
Pierwsze, najważniejsze, cztery punkty wyliczały pryncypialne zasady przyszłego pokoju i zapobiegania konfliktom: wszelkie negocjacje i układy winny być jawne, na morzach i na rynku powinna panować wolność, rozbrojenie. Następnych dziewięć punktów poświęconych było naprawieniu szkód wojennych i prawu narodów do samostanowienia. Prezydent Wilson uznawał za konieczny zwrot wszystkich zajętych terytoriów oraz przyznanie Francji Alzacji-Lotaryngii, nakładał na społeczność międzynarodową moralny obowiązek odbudowy Belgii, stwierdzając, że 

…żaden inny akt nie przyczyni się w takiej mierze do przywrócenia zaufania narodów do praw, które same sobie nadały i ustaliły w celu uregulowania swych wzajemnych stosunków. Bez tego aktu zadośćuczynienia cały gmach prawa międzynarodowego pozostałby na zawsze zachwiany.

Odbudowa zniszczonej przez niemieckich „Hunów” Belgii to zobowiązanie moralnie słuszne i stosunkowo łatwe do realizacji. Zupełnie przeciwnie wyglądał punkt dotyczący Rosji, w której właśnie trwała bolszewicka rewolta: Wilson przewidywał

…współdziałanie innych narodów świata, celem umożliwienia Rosji podjęcia bez skrępowania i przeszkód swobodnej decyzji co do swego własnego rozwoju oraz polityki narodowej, tudzież zapewnienie jej szczerze życzliwego przyjęcia wśród społeczności wolnych narodów, gdy wejdzie tam z tą formą rządów, jaką sobie sama obierze.

Idealizm niemożliwy do realizacji, zwłaszcza gdy ma się do czynienia z komunistami.
Pojawiające się często w deklaracji pojęcie „praw narodów” niosło w sobie zapowiedź przyszłych kłopotów i konfliktów.

Stowarzyszenie narodów
Prezydent Wilson uznawał prawo państwa włoskiego do inkorporacji terenów Austro-Węgier zamieszkałych przez Włochów. Punkt dziesiąty natomiast mówiący, że „Ludom Austro-Węgier, których miejsce między narodami pragniemy ochronić i zabezpieczyć, winna być przyznana całkowita możność autonomicznego rozwoju”, oznaczał de facto likwidację monarchii habsburskiej. A ponieważ żyło w niej dziesięć narodów, często przemieszanych na wspólnym terytorium, starcia były nieuchronne. Obawy swym niepraktycznym idealizmem mogły budzić również punkty mówiące o odbudowie państw bałkańskich i autonomii dla narodów Imperium Otomańskiego:

wzajemne stosunki różnych państw bałkańskich winny być ustalone na podstawie przyjaznej wymiany zdań, stosownie do historycznie ustanowionych węzłów przynależności i różnic narodowościowych…;

…narodowościom znajdującym się obecnie pod władzą turecką należy zapewnić niewątpliwie bezpieczeństwo życia i bezwzględnie nieskrępowaną możność autonomicznego rozwoju.

Czternasty punkt – najważniejszy dla Wilsona – mówił o stworzeniu ogólnego stowarzyszenia narodów, jako sposobu na uniknięcie przyszłych konfliktów zbrojnych:

Winno być utworzone powszechne zrzeszenie narodów na podstawie szczegółowych umów celem udzielenia wszystkim państwom, zarówno wielkim, jak i małym, wzajemnych gwarancji niezawisłości politycznej i całości terytorialnej.

Punkt trzynasty
 

Należy stworzyć niezawisłe państwo polskie, które winno obejmować terytoria zamieszkane przez ludność niezaprzeczalnie polską, któremu należy zapewnić swobodny i bezpieczny dostęp do morza i którego niezawisłość polityczną i gospodarczą oraz integralność terytorialną należy zagwarantować paktem międzynarodowym.


Tłumy na koncertach, mdlejące z nadmiaru wzruszeń młode panienki, niekończące się owacje, rozpoznawalność, publiczne uwielbienie – to nie opis współczesnego tournée gwiazdy muzyki pop. Tak działo się na przełomie XIX i XX wieku na koncertach dawanych w Stanach Zjednoczonych przez polskiego pianistę Ignacego Paderewskiego. Ten wybitny artysta i gorący patriota, po 1914 r. zaangażował się w działalność charytatywną na rzecz polskich ofiar działań wojennych, gdy zaś sprawa odbudowy państwa polskiego stała się przedmiotem debaty międzynarodowej, z rozmachem wkroczył w świat polityki. W sierpniu 1917 r. został przedstawicielem Komitetu Narodowego Polskiego w Ameryce, która w lutym tegoż roku wypowiedziała wojnę Niemcom. Wykorzystując swą sławę wśród licznego grona wielbicieli dotarł do prezydenta Wilsona i przekonał go, by wśród amerykańskich celów wojny umieścił postulat niepodległości Polski. Tak pojawił się punkt 13. 

Cały artykuł Tomasza Panfila można przeczytać w aktualnym tygodniku Gazeta Polska.
 

 



Źródło: tygodnik GP

 

#Wilson #trzynasty punkt #Paderewski #niepodległość

Tomasz Panfil