Pion śledczy IPN prosi Interpol o ustalenie, czy żyją funkcjonariusze, którzy służyli w niemieckich obozach koncentracyjnych. Na liście jest 1600 nazwisk - informuje dzisiejsza "Rzeczpospolita". Specjalny zespół zajmie się ustalaniem danych SS-manów służących w obozach koncentracyjnych.
"W Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, czyli centrali pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, został utworzony zespół, którego celem jest m.in. ustalenie danych osób, które w czasie wojny pełniły służbę w SS w obozach koncentracyjnych oraz zagłady, które władze III Rzeszy Niemieckiej założyły na terenie okupowanej Polski"
- czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jak pisze gazeta, w skład tego zespołu wszedł prokurator, archiwista i kilku historyków. Zespół ten wspiera prokuratorów, którzy prowadzą tzw. obozowe śledztwa.
Jak poinformował "Rzeczpospolitą" prokurator Robert Janicki, rzecznik prasowy pionu śledczego IPN, "dotychczasowym efektem prac tegoż zespołu było wytypowanie spośród ponad 23 tysięcy funkcjonariuszy SS pełniących służbę w tych obozach grupy około 1600 SS-manów".
CZYTAJ WIĘCEJ: Ujawniono szczegółowe dane esesmanów z Auschwitz
Grupę wytypowano, biorąc pod uwagę datę urodzenia. Śledczy założyli, że jeszcze mogą żyć osoby, które urodziły się w połowie lat 20. Pod koniec wojny takie osoby mogły mieć około 20 lat, a dzisiaj mają ok. 90 lat.
Jak dodaje w rozmowie z "Rz" Janicki, wzięto też pod uwagę fakt posiadania o nich dodatkowych danych, które mogą pomóc policji w poszukiwaniach, np. miejsce zamieszkania przed wojną lub w czasie wojny, wykonywany zawód, miejsce pracy przed wstąpieniem do SS. Istotne było też to, że przy tych nazwiskach nie widniała informacja o ich skazaniu za popełnione zbrodnie – co wykluczałoby możliwość ścigania tych osób.
CZYTAJ WIĘCEJ: Esesman z niemieckiego obozu Auschwitz skazany