Rewolucja seksualna w podstawówkach » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Nie żyje legendarny piłkarz Legii Warszawa, Lucjan Brychczy. Miał 90 lat • • •

Na stos rzuciliśmy…

Mógł być polskim hymnem narodowym. Dla wielu Polaków miał i ma nadal rangę „drugiego hymnu”, stając w równym szeregu z „Rotą”. „Marsz Pierwszej Brygady” powstawał w czasie bojów o niepodległość i niósł za sobą znaczenia i treści drogie nie tylko dla pokolenia legionowego, ale także dla całej przedwojennej Polski. Pieśń odwoływała się bowiem do tego, co było najważniejsze: mówiła o rezygnacji z własnych spraw dla dobra ojczyzny, rzuceniu życia „na stos”. Historia jej powstania sięga samych początków czynu legionowego i przenosi nas do roku 1914.

Żołnierze brygady w okopach
Żołnierze brygady w okopach
arch. - Bildarchivaustria

Jakież emocje towarzyszyły młodym strzelcom przekraczającym granicę austriacko-rosyjską 6 sierpnia 1914 roku… Trudno to sobie nawet wyobrazić. Wywracając słupy graniczne wkraczali na teren zaboru rosyjskiego, by wzniecić powstanie. Liczyli, że rzucona przez nich iskra spowoduje patriotyczny pożar. Tak się jednak nie stało, a wielu z nich idąc łykało łzy żalu i złości, widząc nie tylko zamykane okiennice, ale też obojętność w oczach patrzących na maszerujące kompanie ludzi. Matka, która woła szybko dziecko do domu, by to nie oglądało „szaleńców” idących się bić o Polskę – taki obraz musiał boleć szczególnie. I bolał. Także twórców pieśni „My, Pierwsza Brygada”.

Marsz Kielecki nr 10

Dzieje tej najpiękniejszej i najbardziej znanej legionowej pieśni (a było ich przecież wiele) to jednocześnie historia niestrudzonej walki o wolność, już od pierwszych doświadczeń na ziemi kieleckiej. Najpierw była melodia, dopiero potem kształtował się tekst – jeszcze w okopach, jeszcze w czasie walk, a potem wreszcie nabierający ostatecznych kształtów w roku 1917, gdy słowa zebrał i ułożył Andrzej Hałaciński – to on był autorem pierwszych trzech, najbardziej kanonicznych zwrotek. Twórcą melodii z kolei był Andrzej Brzuchal-Sikorski. Pochodził Brzuchal („Sikorski” to jego pseudonim) z zamojszczyzny. W jego rodzinie ujawniały się różne artystyczne talenty – siostra Franciszka Bakuniakowa była poetka ludową, a Andrzej wraz z bratem Józefem grał w Zamościu w Orkiestrze Symfonicznej im. Karola Namysłowskiego. W roku 1905, wtedy gdy Polską targały rewolucyjne wichry, został kapelmistrzem kieleckiej orkiestry strażackiej. I w tejże funkcji zastajemy go, gdy w sierpniu do Kielc wkraczają strzelcy Piłsudskiego. Na początku przez granicę szły kompanie – z nich najsłynniejszą była oczywiście kadrówka. Sformowano z owych kompanii pięć batalionów, a nazwiska ich dowódców były znane – przynajmniej przed wojną – prawie każdemu: Żegota-Januszajtis, Norwid-Neugebauer, Śmigły-Rydz, Wyrwa-Furgalski, Karaszewicz-Tokarzewski… Legionowe legendy!

Po niewielkich potyczkach i walkach o Kielce, miasto to stało się pierwszym miejscem pełniącym funkcję bazy organizacyjnej dla dalszych działań. Tutaj miał swoją kwaterę Komendant formujący zalążki polskiego wojska. Z pięciu batalionów powstał pierwszy pułk piechoty, zaś ułani Beliny stworzyli pierwszy oddział jazdy, pełniącej przede wszystkim rolę rozpoznawczą. Do szeregów strzeleckich dołącza wówczas także miejscowa grupa muzyków – członkowie Kieleckiej Straży Ogniowej, a wraz z nią Andrzej Brzuchal. Do repertuaru wchodzi wtedy Marsz Kielecki nr 10 – który zostanie przetworzony i zaaranżowany przez Brzuchala, by stać się pieśnią-hymnem I Brygady (sformowanej 19 grudnia 1914 roku).

Pod jej wrażeniem poszliśmy do ataku

Zygmunt Pomarański, strzelec 3 plutonu I Kompanii Kadrowej, późniejszy członek POW i bohater wojny polsko-bolszewickiej, tak zapamiętał chwilę, w której po raz pierwszy usłyszał marsz:

Przed bitwą pod Łowczówkiem, na parę dni przed świętami Bożego Narodzenia 1914 roku, orkiestra nasza z ochotników, kieleckich strażaków sformowana zagrała nam Marsza, który wówczas nie był jeszcze znany. Melodia sprawiła na nas wrażenie olbrzymie, nie mieliśmy jeszcze do niej słów, a mimo to przebrzmiewająca z niej moc tonów związana z realiami nadchodzącej bitwy, była nam bliska. Pod jej wrażeniem usłyszeliśmy rozkaz dowódcy batalionu por. Stanisława Burhardt-Bukackiego – >>bagnet na broń<< i pod jej wrażeniem poszliśmy do ataku...

Cały artykuł można przeczytać w tygodniku GP

 



Źródło: tygodnik GP

 

#Marsz Pierwszej Brygady #pieśń legionowa #I wojna światowa walki o Niepodległość #Dzień Niepodległości #fundacja Niepodległość

Tomasz Łysiak