Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Łowczówek – pierwsza bitwa Legionów

Święta Bożego Narodzenia w 1914 roku to dla Legionów czas ciężkich zmagań w zalesionym terenie, walka na bagnety, wytrzymywanie huraganowego ognia artyleryjskiego, a jednocześnie kontruderzenia i brawurowe wypady na wroga. Brygada dowodzona przez ppłk. Sosnkowskiego przez 3 dni walczyła pod Łowczówkiem tracąc 128 ludzi i biorąc do niewoli w 600 żołnierzy i 18 oficerów rosyjskich.

jpilsudski.org

20 grudnia 1914 roku I Brygadę skierowano w kierunku Tarnowa, na Łowczów i Łowczówek, gdzie Rosjanie przerwali austriacką linię obrony. Piłsudski był wówczas na rozmowach z NKN w Wiedniu, żołnierzami dowodził więc ppłk. Sosnkowski. W trakcie odprawy w Brzeziu Sosnkowski był świadkiem, jak brygadier Pattay, dowódca grupy, której pozycje przełamali Rosjanie, odbierał meldunek, że właśnie cofa się rozbity kolejny jego pułk cofa. I Brygada otrzymała rozkaz odebrania wzgórz na linii Łowczówek-Łowczów.
Sosnkowski zdecydował, że zaatakuje natychmiast: mjr Śmigły miał przeprowadzić atak dwoma batalionami 1 pp na wzgórze 360, kpt. Rylski z V batalionem uderzyć na wzgórze 342, a reszta brygady pozostawać w odwodzie. Pod Łowczówek przybył także batalion uzupełniający kpt. Berbeckiego, liczący 480 żołnierzy, i też od razu został skierowany do walki.
Natarcie rozpoczęło się o godz. 14. Legioniści walczyli na bagnety, przełamali umocnienia rosyjskie i wzięli do niewoli około 300 jeńców. Utracone pozycje zostały odzyskane, ale Rosjanie nie poddawali się łatwo i wciąż atakowali. Również Polacy co jakiś czas robili wypady na oddziały przeciwnika. W trakcie jednego ze starć oddział ppor. Władysława Wyżła-Ścieżyńskiego zaskoczył i wziął do niewoli sztab rosyjskiego 132 pułku piechoty.
Następnego dnia do I Brygady dołączyły oddziały austriackie, a Rosjanie dostali wsparcie 131 i 133 pułk piechoty. Brygada z trudem odparła kolejny atak wroga.
W Wigilię Bożego Narodzenia Rosjanie znów zaatakowali po huraganowym przygotowaniu artyleryjskim. Część oddziałów austriackich została zmuszona do wycofania się, mylne rozkazy komendy austriackiej spowodowały zamęt w szeregach żołnierzy. Brygada zdołała uporządkować swoje szyki i wróciła na pozycje. Wigilijną noc strzelcy spędzili w okopach. Kolacja była bardzo skromna. „Zaintonowano kolędy i pokazały się łzy na policzkach – zapisał kapelan Kosma Lenczewski – bo na wspomnienie rodzin, poległych naszych, niepewnej przyszłości Polski, bo Austriacy i Niemcy pary nie puszczą – trudno było nie płakać nawet żołnierzowi”. Słowa kolędy podchwycili Polacy w rosyjskich mundurach po drugiej stronie frontu. Ranek pierwszego dnia świąt upłynął spokojnie. Rosyjski atak rozpoczął się dopiero koło południa. W tej sytuacji ok. 14 strzelcy na rozkaz Sosnkowskiego, obawiającego się okrążania przez znacznie bardziej liczebne oddziały rosyjskie, wycofali się ze swoich pozycji. Żołnierze V batalionu odparli aż 16 szturmów na bagnety. 

Pod Łowczówkiem poległo i zaginęło 128 żołnierzy, w tym uczestnik akcji pod Bezdanami kpt. Kazimierz Kuba-Bojarski oraz ppor. Stanisław Król-Kaszubski, którego Rosjanie jako poddanego cara, postawili przed sądem polowym i skazali na śmierć. Rani zostali m.in. kpt. Kazimierz Herwin-Piątek i rtm. Władysław Belina-Prażmowski.

Tak wspominał bitwę pod Łowczówkiem przyszły premier Sławoj Felicjan Składkowski:

Strzelanina, która wybuchła przy odbieraniu okopów, ustała. Gęsta mgła spadła na całą okolicę. Przypominamy sobie, że to Wigilia. Zaczęliśmy śpiewać kolędy, gospodarz i gospodyni z nami. Ranni w brzuch domagali się wody, chociaż „w ten święty wieczór, jeżeliśmy chrześcijanie". Trzeba było im odmówić. Biedacy z zazdrością patrzyli, jak jeniec, praporszczyk, pił kawę. W izbie coraz ciaśniej. Przychodzi wielu żołnierzy wycieńczonych, jak widma. Co mamy robić? Grzeją się chwilę, dostają trochę kawy i muszą wracać. Kładziemy spać koło pieca tylko gorączkujących - koło 39 stopni. I tych jest sporo. Wczoraj był lekko ranny obywatel Sas. Na podwórzu koło nas pękł w dzień granat. Wybił szyby i naodwalał tynku. W nocy koło bardzo silnie ostrzeliwanego sztabu obywatela szefa wybuchł pożar. Idziemy z drem Piestrzyńskim spać na paki z opatrunkami, ale znów cała noc bezsenna. Głodni, brudni, bez zdejmowania butów od czterech dni, uważamy się i tak za uprzywilejowanych wobec naszych chłopców, którzy te cztery dni siedzą w okopach, na zimnie, często o trzydzieści kroków od Moskali. W tę noc wigilijną chłopcy nasi w okopach zaczęli śpiewać „Bóg sie rodzi”… I oto z okopów rosyjskich Polacy, których dużo jest w dywizjach syberyjskich, podchwycili słowa pieśni i poszła w niebo z dwóch wrogich okopów! Gdy nasi po wspólnym odśpiewaniu kolęd krzyknęli: „Poddajcie się, tam, wy Polacy!" nastała chwila ciszy, a później – juz po rosyjsku: „Sibirskije striełki nie sdajutsia”. Straszna jest wojna bratobójcza. Podobno jeden z naszych młodych chłopców wziął do niewoli ojca swego, którego zabrali do wojska rosyjskiego.

 

 



Źródło: jpilsudski.org

 

#Łowczówek #Legiony #bitwa

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Magdalena Łysiak
Wczytuję ocenę...
Wideo