Duże nadzieje oprócz szczepionek wiąże się też z przeciwciałami monoklonalnymi, które są produkowane w Latinie koło Rzymu- powiedział włoski immunolog Francesco Le Foche. Wyjaśnił, że muszą one zostać zaaprobowane przez Europejską Agencję Leków.
W wywiadzie dla dziennika „Corriere della Sera”, opublikowanym profesor Le Foche z rzymskiego uniwersytetu La Sapienza odniósł się do ogłoszonych właśnie we Włoszech informacji o pomyślnych wynikach badań, wskazujących na to, że zastosowanie przeciwciał monoklonalnych z Latiny zmniejsza o 70 procent ryzyko śmierci i hospitalizacji z powodu Covid-19.
Jak wyjaśnił, te sztucznie otrzymywane przeciwciała koncernu Eli- Lilly są w stanie zatrzymać postęp choroby co najmniej na dwa - trzy miesiące, jeśli podane są w pierwszych dniach po zakażeniu koronawirusem osobom narażonym na jego ciężkie konsekwencje.
Profesor Le Foche zaznaczył, że także grupa włoskich naukowców pracuje nad produkcją takich „potężnych” przeciwciał.
Odnosząc się do opóźnień dostaw szczepionek immunolog stwierdził, że były one brane pod uwagę.
Te szczepionki zostały opracowane w rekordowym tempie i normalne jest to, że są trudności organizacyjne po stronie firm farmaceutycznych. To nie są tabletki, które można wszędzie produkować. Tu- powiedział- nie ma miejsca na improwizację. Niektórzy sugerują, by przekształcić fabryki, ale na to trzeba miesięcy. A dawki potrzebne są dzisiaj.
- tłumaczy lekarz.
Zauważył, że wszystko wskazuje na to, że szczepionki są skuteczne także w przypadku wariantów wirusa z Wielkie Brytanii i RPA. Natomiast, zaznaczył, pozostają wątpliwości dotyczące brazylijskiego wariantu Sars-CoV-2.
Zdaniem naukowca skuteczność szczepionki może być w tym przypadku mniejsza, ale nie jest wykluczona.
Potrzebny jest system monitorowania krążenia nowych odmian wirusa.
- ocenił profesor Le Foche.
Jesteśmy w fazie przemian, w której trzeba nadal bardzo uważać i rygorystycznie przestrzegać kroków ochrony osobistej, jak maseczka i dystans. Ale wojska, które nas uratują, są już za rogiem. Uważam, że wszyscy będziemy musieli nosić maseczki co najmniej do jesieni. Wszystko zależy od tego, ile procent Włochów zostanie zaszczepionych
- zapewnił immunolog.