- Dwoje Polaków, matka z synem, przebywało na łodzi, którą ewakuowano 10 osób z hotelu na terenach zagrożonych pożarem w Grecji. Wszyscy pasażerowie łodzi zatonęli - poinformował wiceprezes biura podróży Grecos Janusz Śmigielski.
"Zginęły dwie osoby, które przebywały z naszym biurem na wakacjach. Była to dosyć trudna sytuacja. Mamy potwierdzenie, że zatonęła łódź z 10 osobami, wśród których były dwie osoby z naszego biura. I to jest informacja, którą możemy w tej chwili potwierdzić"
- powiedział dziennikarzom wiceprezes biura. Turyści przebywali w hotelu w miejscowości Mati.
Wyjaśnił, że z tego hotelu ewakuowały się osoby z różnych biur podróży. "Z informacji, jakie mamy, z tego hotelu w godzinach nocnych zostali ewakuowani wszyscy klienci. Niestety, jedna z łodzi, w której przybywało 10 osób, w tym dwoje naszych klientów, oddaliła się niebezpiecznie od brzegu i zatonęła. Utonęło 10 osób, w tym dwoje naszych klientów" - tłumaczył.
Jak dodał, jeśli chodzi o szczegóły tego wydarzenia, to trzeba jeszcze poczekać na oficjalne potwierdzenie greckich służb.
"Najbliższa rodzina, która w tej chwili przebywa w Grecji - objęta jest naszą opieką" - zaznaczył.
Poinformował, że aktualnie w tym rejonie przebywa 435 klientów biura. "Są w hotelach, absolutnie bezpiecznych. Nie ma absolutnego zagrożenia ich życia. Zostali przetransportowani do hoteli, którym pożar nie zagraża" - dodał.
Zaznaczył, że cały czas sytuacja jest monitorowana. "Dynamicznie będą podejmowane decyzje, co do dalszych przylotów, i co do losów tych ludzi na tej destynacji" - zaznaczył.