Agencja dpa przekazała, że przed wjazdem do miejscowości Luetzerath na zachodzie Niemiec doszło do potyczki między policjantami a aktywistami klimatycznymi. Aktywiści rzucali w policję petardami, butelkami i kamieniami. Działacze zajmują teren dawnej kopalni węgla brunatnego, protestując przeciwko jej ponownemu uruchomieniu.
Domy i grunty w dawnej kopalni węgla brunatnego w Luetzerath w Nadrenii-Palatynacie należą do koncernu energetycznego RWE, który planuje wznowienie prac odkrywkowych i wydobycie węgla. Sprzeciwiają się temu aktywiści, którzy mieszkają w domach opuszczonych przez dawnych mieszkańców.
- Aktywiści byli ustawieni za płonącą barykadą
- informuje dpa. Jeden z działaczy ruchu Ostatnie Pokolenie (Letzte Generation) przykleił się ręką do drogi dojazdowej.
Jak poinformował rzecznik policji, eksmisja aktywistów, mieszkających w Luetzerath, nie była planowana na ten poniedziałek. Potwierdził natomiast, że trwają prace przygotowawcze do „zaplanowanej operacji na dużą skalę”, która ma być przeprowadzona w połowie stycznia.
- Konflikt wkracza teraz w gorącą fazę. Obydwie strony przygotowują się do spodziewanej wkrótce ewakuacji
- opisuje w poniedziałek portal dziennika „Welt”.
RWE przekonuje, że osada aktywistów w Luetzerath musi zostać usunięta, aby zapewnić tej zimy „bezpieczne zasilanie elektrowni w centrum kryzysu energetycznego”. Trzy drogi krajowe, umożliwiające dojazd do miejscowości, „zostały w poniedziałek trwale zamknięte” – mają jednak pozostać drożne, aby koncern RWE mógł przetransportować swoje maszyny budowlane.
Władze powiatu Heinsberg poinformowały oficjalnie o zakazie przebywania w spornym miejscu. Jeśli aktywiści nie opuszczą Luetzerath do 10 stycznia, zostaną „podjęte działania ewakuacyjne”.