Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Wołyń dla Kremla to potężne narzędzie. "Skutkiem waśni wzajemnej, było panowanie moskiewskie"

- Ci co się kłócili ze sobą nawzajem, walczyli, kończyli w jednym dole z moskiewską kulą w potylicy i to był ostateczny werdykt historii - powiedział prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski odnosząc się do waśni pomiędzy Polakami a Ukraińcami. Gość programu "W Punkt" na antenie Telewizji Republika wskazał, że historia pokazała, iż walka pomiędzy tymi narodami zawsze była na rękę Moskwie, a pamięć o Wołyniu to potężne narzędzie niezgody w rękach Kremla.

Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej w Wołyniu
Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej w Wołyniu
Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

11 lipca minęło 80 lat od rzezi Polaków na Wołyniu. W programie "W Punkt" red. Katarzyna Gójska podkreślając, że tamta zbrodnia była tragiczna, zwróciła uwagę, że kilka lat przed nią wydarzyła się inna, równie okrutna - tzw. "Operacja Polska NKWD"

"Świadomość na temat tej gehenny, tego męczeństwa Polaków na terenie Związku Sowieckiego pozostaje dziś w sferze cienia, tak naprawdę, poza świadomością współczesnych Polaków" - zwróciła uwagę prowadząca. Dlaczego o tej zbrodni tak mało się mówi? Zdaniem gościa programu "W Punkt" najtrafniejszą jest wskazać gry polityczne.

"Potężne ośrodki polityczne w Rosji przede wszystkim, ale nie tylko, mają interes w tym, aby podniecać nienawiść polsko-ukraińską, a innego instrumentu do tego nie mają, jak tylko odwoływanie się do tej zbrodni, która jest groźnym instrumentem - przecież sam fakt miał miejsce, jest prawdziwy, nie jest to żaden mit, żadna propaganda, w związku z tym te tereny autentycznie bolą"

– stwierdził prof. Żurawski vel Grajewski. Jego zdaniem różnica - w stosunku do tych zbrodni - polega też na tym, że ofiary akcji NKWD nie były obywatelami II RP, w czasach PRL-u temat był kompletnie wyciszany. Dodał, że zamordowani nie zostawili też potomków, którzy mogliby walczyć o pamięć krewnych, a w Polsce nie ma ośrodka państwowego, który rozpowszechniał pamięć o tych zdarzeniach.

Odnosząc się do rzezi wołyńskiej gość programu "W Punkt" jasno zaznaczył, że warunkiem, pod którym do niej doszło, było zniszczenie państwa polskiego, a jak wskazał, nie doszło do tego za sprawą ruchów ukraińskich, a partnerstwa Niemców i Sowietów. "Ta cała rzecz odbywała się w warunkach okupacji niemieckiej, w sytuacji, gdy przez około półtora roku wcześniejszej okupacji sowieckiej zostały zdziesiątkowane elity obu narodów" - przypomniał.

"Jest pewnym błędem pamięci, tak polskiej, jak i ukraińskiej, pamiętanie o tych cierpienia osobno. Masakry więzienne we Lwowie Polacy pamiętają jako masakry Polaków, a Ukraińcy, jako masakry Ukraińców, a to były masakry jednych i drugich, dokonane ręką moskiewską. Podobnie marsz na trakcie mohylewskim gdzie zginęły tysiące Polaków, Białorusinów i Litwinów. Też jest pamiętany jako oddzielny przez każdy z tych narodów, a było to cierpienie wspólne (...) Najważniejszym skutkiem waśni wzajemnej, było panowanie moskiewskie nad nami. Ci co się kłócili ze sobą nawzajem, walczyli, kończyli w jednym dole z moskiewską kulą w potylicy i to był ostateczny werdykt historii"

– ocenił prof. Żurawski vel Grajewski. 

 

 



Źródło: Telewizja Republika, niezalezna.pl

#Wołyń #W punkt

Mateusz Święcicki