W drugiej połowie lutego rząd Węgier rozpoczął „akcję informacyjną o brukselskich planach pobudzania imigracji”. W prasie i miejscach publicznych pojawiają się reklamy z podobiznami szefa Komisji Europejskiej Junckera i amerykańskiego finansisty George’a Sorosa, któremu węgierskie władze zarzucają działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów migrantów. Dziś węgierski rząd podtrzymał swoje zarzuty mówiące o proimigracyjnych planach Brukseli.
W broszurze, dołączonej w do prorządowego dziennika "Magyar Nemzet" przypomniano, że 28 lutego KE odpowiedziała na kampanię plakatową, w której szefowi KE Jean-Claude’owi Junckerowi oraz amerykańskiemu finansiście George’owi Sorosowi zarzuca się plany zwiększenia imigracji do Europy. Rzeczniczka Komisji Mina Andreewa oznajmiła wówczas, że kampania węgierskiego rządu zniekształca prawdę, a w kilkustronicowej odpowiedzi Komisja odpierała zarzuty.
Rząd Węgier ocenił w broszurze, że w odpowiedzi tej "w istocie potwierdzono istnienie planów i propozycji, które zwiększyłyby imigrację do Europy". Oznajmił też, że choć według KE Soros nie ma z tym nic wspólnego, to przeczy temu "fakt, że przedstawione wcześniej propozycje tego miliardera i spekulanta zgadzają się z planami Brukseli".
Rząd punkt po punkcie podtrzymuje swoje zarzuty. Przekonuje, że "nie wycofano obowiązkowych kwot relokacyjnych", że w Brukseli "chcieliby przejąć prawa państw członkowskich do obrony granic", że KE popiera wprowadzenie "wizy migracyjnej" i że Komisja "nie zaprzecza, iż chciałaby dać więcej pieniędzy organizacjom wspierającym migrację".
W broszurze napisano ponadto, że już teraz ponad 10 tys. imigrantów dostaje karty bankowe, że chciano by zalegalizować migrację za pomocą "projektów eksperymentalnych" oraz że KE chciałaby na różne sposoby zmniejszyć wsparcie finansowe dla państw przeciwnych imigracji.
"Jesteśmy zaangażowanymi Europejczykami i sprzeciwiamy się rezygnacji z samych siebie. Chcielibyśmy Europy, która respektuje prawa państw narodowych, opiera się na swych chrześcijańskich wartościach, broni swych społeczności i potrafi zapewnić bezpieczeństwo także w długiej perspektywie. Dlatego zabieramy głos za każdym razem, gdy widzimy, że jest to zagrożone"
– podkreślono na końcu broszury.
Kampania plakatowa rządu węgierskiego była jednym z powodów, dla których szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim Manfred Weber nie wykluczył, iż zgromadzenie polityczne EPL podejmie 20 marca decyzję o wykluczeniu rządzącego na Węgrzech Fideszu.
Był to też jeden z tematów wtorkowych rozmów Webera z premierem Viktorem Orbanem. Minister kierujący kancelarią premiera Gergely Gulyas powiedział potem, że kampania ta już dobiegła końca. Weber oznajmił zaś, że problemy między EPL i Fideszem nie zostały jeszcze rozwiązane, i powtórzył, że EPL nie zgadza się na dalsze "antybrukselskie, antyunijne kampanie w Budapeszcie".