W centrum handlowym w Mińsku zmarł nagle 35-letni Irakijczyk. Niezależny portal "Nasza Niwa" skomentował, że był to jeden z obcokrajowców, których reżim białoruski nazywa "turystami".
Śmierć 35-letniego obywatela Iraku w mińskim centrum handlowym Gallereja Minsk potwierdził Komitet Śledczy. Według relacji mediów mężczyzna zmarł nagle w strefie gastronomicznej centrum handlowego.
Komitet Śledczy poinformował, że zmarły to obywatel Iraku, który przybył na Białoruś 20 października. Mężczyzna siedział z grupą osób przy stoliku, gdy nagle źle się poczuł i upadł na podłogę. Zmarł pomimo reanimacji przez brygadę pogotowia ratunkowego. Przyczynę śmierci mają wyjaśnić śledczy, podała agencja BiełTA.
- Według wstępnych informacji zmarł jeden z obcokrajowców, których białoruscy urzędnicy nazywają "turystami”
– napisała niezależna „Nasza Niwa”.
W Mińsku oraz innych białoruskich miastach w ostatnich miesiącach pojawiło się bardzo wielu przybyszy z Bliskiego Wschodu, których władze nazywają turystami, a którzy w istocie są migrantami, próbującymi następnie nielegalnie przekroczyć granicę z Litwą i Polską.
- To nie są migranci, lecz turyści, legalnie przebywający na terenie Białorusi
– powiedział kilka dni temu deputowany Andrej Sawinych, poproszony przez państwowy portal Minsknews.by o skomentowanie skarg mieszkańców Mińska, że „migranci zapełnili hotele i nawet nocują w przejściach podziemnych”.
- Chciałbym skorygować pojęcia w pana pytaniu. To nie są migranci, a turyści, którzy przybyli na Białoruś na podstawie wiz turystycznych – oświadczył deputowany Sawinych, który jest szefem komisji spraw zagranicznych w parlamencie.
Jak wyjaśnił, MSZ „prowadzi bardzo dokładną selekcję i wydaje wizy tylko na podstawie zaproszeń od bardzo konkretnych firm”.
- One działają na Białorusi i zapewniają pełny pakiet usług, mają potrzebną rejestrację – zapewnił.
Część tych ludzi, zdaniem deputowanego – mniejszość, decyduje się na przekroczenie granicy z Litwą czy Polską, by „poszukać szczęścia w UE”.
- To już można kwalifikować jako złamanie prawa i nielegalne działania, ale do tego momentu ci obywatele są na Białorusi legalnie – uściślił.
Z ustaleń międzynarodowych mediów oraz informacji służb państwowych, m.in. Polski, Litwy i Niemiec, wynika, że proces nielegalnej migracji jest zorganizowany przy udziale i wsparciu białoruskich władz, a tamtejsza straż graniczna ułatwia przybyszom z Iraku, Syrii czy państw Afryki nielegalne przekraczanie granicy.
W ostatnich tygodniach Straż Graniczna RP codziennie informuje o kilkuset próbach nielegalnego przekroczenia granicy z terytorium Białorusi – w niedzielę było ich 470, a w ciągu całego października - ponad 17 tysięcy.
Uwagę na nasilający się proceder zwrócił uwagę na Twitterze także Franak Wiaczorka, doradca liderki białoruskiej opozycji, Swiatłany Cichanouskiej.
- Tuziny samolotów organizowanych przez Łukaszenkę zwożą na Białoruś ludzi, którzy następnie są przemycani do krajów UE. Tylko kompleksowe sankcje zmuszą reżim do zatrzymania tego procederu
- napisał Wiaczorka.
Only in October, there were registered 17,300 attempts to cross Belarus-Polish border. Number doubles every month. Dozens of planes organized by Lukashenka, brings people to Belarus, then they are being smuggled to the EU. Only comprehensive sanctions will force regime to stop.
— Franak Viačorka (@franakviacorka) November 1, 2021
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego – obowiązuje stan wyjątkowy. Od początku roku Straż Graniczna zanotowała 28 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, w tym 16,4 tys. w październiku.