Czarnoskóra socjalistyczna kongresman Cori Bush była jedną z najgłośniejszych zwolenniczek odebrania funduszy policji. Dzięki rozliczeniom wydatkowym jej kampanii wyszło na jaw, że wydaje fortunę na prywatnych ochroniarzy.
45-letnia Bush jest uznawana za członka tzw. Ekipy, jak media ochrzciły grupę skrajnie lewicowych młodych kongresmanek, z których najbardziej znana jest Alexandra Ocasio Cortez. W 2016 roku wystartowała w wyborach do Senatu a w 2018 roku w wyborach do Kongresu. Ta druga kampania była tematem filmu dokumentalnego stworzonego przez Netflix. W demokratycznych prawyborach w 2020 dostała poparcie szeregu lewackich organizacji i autorytetów, w tym od socjalistycznego senatora Berniego Sandersa.
Jej rywalem był Lacy Clay, który zajmował to miejsce od 20 lat i zastąpił na nim swojego ojca, który zasiadał na nim od 1969 roku. Udało jej się go pokonać, a jej okręg w Missouri jest jednym z najbardziej lewicowych w kraju, więc jej zwycięstwo było tylko formalnością.
Od powstania ruchu Black Lives Matter amerykańska skrajna lewica postulowała odebranie policji części funduszy i przekazania ich na np. programy socjalne. Po śmierci Georga Floyda temat ten wszedł na krótko do politycznego mainstreamu i kilka rządzonych przez lewicę miast faktycznie to zrobiło. We wszystkich efektem była jednak fala przestępczości, więc bardziej umiarkowani Demokraci szybko się z niego wycofali – a nawet próbowali obwiniać Republikanów o to, że to oni odebrali pieniądze policji, nie głosując za lewicową tarczą antykryzysową.
Bush jest jedną z najgłośniejszych zwolenniczek odbierania finansów policji. Otwarcie przyznawała, że weszła w politykę zainspirowana zamieszkami BLM w Fergusson i twierdziła, że sama padła w ich trakcie ofiarą policyjnej przemocy, chociaż nie przedstawiła na to żadnego dowodu. Twierdziła publicznie, że to nie jest radykalny pomysł i chwaliła w maju władze jej rodzinnego St. Louis za to, iż wprowadziły go w życie.
„Dzisiejsza decyzja o odebraniu finansów Policji Metropolitarnej St. Louis jest historyczna” - napisała wtedy w oświadczeniu - „Oznacza nową przyszłość dla naszego miasta. Przez dekady nasze miasto przekazywało więcej i więcej pieniędzy naszemu departamentowi policji pod pretekstem bezpieczeństwa publicznego, równocześnie inwestując znacząco za mało w zasoby, które naprawdę utrzymują bezpieczeństwo w naszych społecznościach”.
Jak donosi telewizja Fox News, Bush mogła sobie pozwolić na takie pomysły, bo sama wydaje fortunę na prywatnych ochroniarzy. Z rozliczeń jej sztabu wyborczego złożonych w Federalnej Komisji Wyborczej (FEC) wynika, że tylko pomiędzy 15 kwietnia i 28 czerwca zapłacili ponad 54 tysiące dolarów za „usługi ochroniarskie” nowojorskiej firmie RS&T Security Consulting. Fox News donosi, że ich strona internetowa jest już nie czynna, ale jej starsza wersja twierdziła, iż firma oferuje usługi ochroniarskie dla VIP-ów.
Dodatkowo z rozliczeń FEC wynika, że w tym samym okresie zapłacili 15 tysięcy dolarów za usługi ochroniarskie niejakiemu Nathanielowi Davisowi. Dziennikarzom nie udało się ustalić, kim on jest, ale zauważyli, że jego adres w rozliczeniu jest taki sam jak adres jej sztabu wyborczego. Wydatki na ochronę stanowiły ponad 1/3 wszystkich wydatków w tym okresie i były niemal dwa razy wyższe niż w pierwszym kwartale tego roku.
Bush nie jest jedyną socjalistką, która nawołuje do likwidacji policji i jest przy tym pilnowana przez prywatnych ochroniarzy. Alexandra Ocasio-Cortez od początku roku wydała na ten cel już ponad 25 tysięcy dolarów, Anna Pressley- 4200 dolarów, a Illhan Omar -3200 dolarów. Jedynym wyjątkiem z Ekipy jest Rashida Tlaib, której rozliczenia nie zawierają wydatków na prywatną ochronę.
Jak ustalił należący do Forbesa audytor Open The Books, także lewicowi burmistrzowie wielkich miast i inni samorządowcy, którzy popierali odebranie funduszy policji, nie muszą się martwić o swoje bezpieczeństwo. Według ich raportu Chicago po cichu zlikwidowało w 2020 roku 400 etatów w policji. Równocześnie w latach 2015-2020 wydało ponad 17 milionów dolarów na policyjną ochronę miejskich urzędników przez policję. W zeszłym roku ochrona burmistrz Lori Lightfoot przez 22 policjantów kosztowała mieszkańców rekordowe 3,4 miliona dolarów.
W innych lewicowych miastach jest podobnie. W San Francisco policyjna ochrona burmistrz London Breed – która obiecała odebranie policji 120 milionów w dwa lata – kosztowała 12,4 miliona dolarów w latach 2015-2020. Władze Nowego Jorku odebrały tamtejszei policji aż miliard dolarów, jedną szóstą ich budżetu. Równocześnie zapłaciły za ochronę burmistrza Billa de Blasio 358 tysięcy dolarów tylko w trakcie jego nieudanej kampanii prezydenckiej. W Baltimore lewica odebrała policji 22 miliony, ale zapłaciła 3,6 miliona w 2020 za ochronę burmistrza, prokuratora stanowego i komisarza policji. W San Diego burmistrz Todd Gloria chce odebrać policji 4,3 miliona z funduszy na nadgodziny, ale władze przeznaczyły 2,6 miliona w tym roku na ochronę jego, posiedzeń rady miejskiej i budynków administracji. W zaledwie garstce lewicowych miast, jak Rochester, Norman czy Madison, burmistrzowie i urzędnicy miejscy nie mają stałej ochrony policji.
„To komedia. To hipokryzja. Czy ochrona jest ważna dla oficjeli? Tak. Rozumiem tę konieczność”
- skomentował były szef policji z Detroit James Craig. Stwierdził, że socjaliści promujący odebranie funduszy policji dbają o to, żeby nie dotknęło to ich bezpieczeństwa – a powinni zastąpić ochroniarzy pracownikami socjalnymi, co postulują w wypadku policjantów chroniących zwykłych obywateli. Zauważył też, że są oni przeciwnikami broni w cywilnych rękach. „Brutalni przestępcy i tak zdobędą broń. Odbierzemy fundusze policji, skrzywdzimy narażone społeczności i potem odbierzemy broń praworządnym obywatelom” - stwierdził - „To recepta na katastrofę”.