Choć oficjalny kandydat Demokratów na prezydenta USA ma zostać wyłoniony dopiero w okolicy sierpnia, Kamala Harris ruszyła z kampanią wyborczą. Na pierwszym spotkaniu z personelem kampanii wyborczej zapowiedziała swój czołowy postulat, czyli legalizację aborcji. Nie obyło się jednak bez ostrych ataków pod adresem jej kontrkandydata - Donalda Trumpa, gdzie padały porównania do... "oszusta", "drapieżnika" czy nawet przestępcy.
W niedzielę obecny prezydent USA Joe Biden ogłosił, że nie zamierza dłużej ubiegać się o kolejną kadencję. Tym samym, polityk udzielił poparcia Kamali Harris, dotychczasowej wiceprezydent.
Polityk oficjalnie rozpoczęła kampanię wyborczą i trzeba przyznać - zaczęła niezbyt subtelnie. Podczas pierwszego spotkania z personelem kampanii wyborczej, zapowiedziała m.in. walkę o prawo kobiet do aborcji, a także wzmocnienie klasy średniej. Przytaczając kolejne postulaty, atakowała swojego kontrkandydata - Donalda Trumpa. Na ten moment, jak informowaliśmy już na portalu Niezalezna.pl, przegrywa z nim w sondażach.
Przewodniczący Krajowego Komitetu Demokratycznego (DCC), Jamie Harrison, zapowiedział jednak, że Demokraci wyłonią swojego kandydata na prezydenta USA do 7 sierpnia. Zadeklarował, że nastąpi to w trakcie "otwartego i uczciwego" procesu nominacyjnego.
"Będziemy walczyć o wolność reprodukcyjną. Wiedząc, że jeśli Trump dostanie szansę, podpisze ogólnokrajowy zakaz aborcji"
Harris także swoje doświadczenia jako prokuratora generalnego w Kalifornii, kwitując słowami: "w tej roli mierzyłam się z wszelkiego rodzaju typami (...) Drapieżców, którzy wykorzystywali kobiety, oszustów, którzy okradali ludzi (...) Posłuchajcie więc mnie: znam typ Donalda Trumpa". W ten sposób - kolejny raz - zaatakowała Trumpa porównując go do... przestępcy.
Niemniej, do spotkania dołączył telefonicznie (z uwagi na stan zdrowia) Joe Biden. Ponownie udzielił swojej dotychczasowej wiceprezydent poparcia. "Wiem, że Kamala jest z wami i zaraz będziecie rozmawiać (...) Uściskajcię ją. Ona jest najlepsza" - powiedział prezydent.