"Donald Tusk powiedział sojusznikom, że może być premierem tylko przez rok, a następnie wrócić do Brukseli, aby zastąpić Ursulę von der Leyen na stanowisku przewodniczącej Komisji Europejskiej" - informuje portal Brussels Signal, powołując się na swoje ustalenia i wypowiedzi Tuska dla polskich mediów.
Zdaniem publicysty Brussel Signal Tusk "może być najbardziej zainteresowany sprawowaniem funkcji prezydenta Polski", co również wiązałoby się z wcześniejszym opuszczeniem funkcji premiera.
Portal przywołuje też wypowiedzi samego Tuska z kampanii wyborczej (wypowiedź z maja, z Lublina), o tym, że chce 400 dni na pociągnięcie do odpowiedzialności członków ustępującego rządu, "oczyszczenie" jego nominatów ze spółek skarbu państwa i mediów publicznych "żelazną miotłą", a potem jest w stanie oddać władzę "ludziom o delikatniejszym usposobieniu".
Brussel Signal przypomina, że po przyszłorocznych wyborach samorządowych, w maju odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, po których wyłoni się nowa Komisja Europejska. Ze stanowiska odejdzie Ursula von der Leyen. Czy to z powodu tych wyborów Donald Tusk stawia sobie granicę 400 dni?
Kolejnym celem mogłaby być prezydentura, chociaż w tym przypadku - jak zaznaczył autor artykułu - Tusk ma potencjalnych przeciwników we własnym obozie politycznym, w postaci Szymona Hołowni (którego znaczenie sam zwiększył), czy prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego.
Może się to jednakże okazać krótkowzroczne.
Jednak zarówno partia Tuska, jak i jego brukselscy sojusznicy w Brukseli pamiętają, kiedy Tusk po raz ostatni opuścił Polskę na prominentne stanowisko w UE - jego liberalna Koalicja Obywatelska straciła władzę