"Jedna waluta, jedno państwo, to wszystko wpisuje się w umowę koalicyjną spisaną w Berlinie. Ośrodek decyzyjny ma być przeniesiony z państw członkowskich do jednego superpaństwa w Brukseli, sterowanego w Berlinie" - tak do zmian traktatów Unii Europejskiej odniósł się na antenie TVP Info Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska.
"Mamy w tej chwili próbę radykalnej zmiany funkcjonowania UE. Polacy w referendum europejskim zgadzali się na zupełnie inne warunki uczestnictwa w tym stowarzyszeniu państw. Mogę podkreślić, że pan prezydent jest zdecydowanym przeciwnikiem federalizacji UE. Polską racją stanu jest uczestniczenie w Unii takiej, jaką ona teraz jest. Natomiast wszelkie zmiany zasad naszego uczestnictwa w tym projekcie, szczególnie tak głębokie zmiany, powinny być zaakceptowane nie tylko przez polityków, lecz także przez naród" – mówi w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" minister Grażyna Ignaczak-Bandych, szefowa Kancelarii Prezydenta RP, odnosząc się do zmian traktatów unijnych.
Fragment rozmowy red. Jana Przemyłskiego z szefową KPRP przytoczył dziś w programie #Jedziemy, red. Michał Rachoń.
Jak zaznaczył dziennikarz, kilka dni temu Donald Tusk, odnosząc się do propozycji zmian traktatów UE, stwierdził, że "rewolucje ustrojowe nie są UE potrzebne". Mówił także, że "jest sceptyczny wobec wielu propozycji".
"Nam zależy na tym, żeby wzmocnić bardzo jedność Unii w tym kształcie, w jakim ona jest dzisiaj. Te rewolucje ustrojowe nie są Unii potrzebne, moim zdaniem. Niezależnie od stanowiska francuskiego czy niemieckiego, moim zdaniem, w interesie obywateli Europy i państw członkowskich jest to, żeby Europa taka, jaka jest, funkcjonowała znowu sprawnie i żeby była możliwie zjednoczona"
– mówił lider opozycji.
Zapytany o tę opinię, Jacek Ozdoba odparł: "Rozumiem to tak, że człowiek w Warszawie, niezależnie czy patrzymy z Brukseli, czy z Rosji, będzie realizował scenariusz, czyli to, do czego był wybrany. Wygrał wybory, misję spełnił".
"Większość dzisiejszej opozycji chce realizacji umowy koalicyjnej z Niemcami w postaci powstania stanów zjednoczonych UE czy pozbawienia kompetencji RP. To jest przeniesienie większości kompetencji na grunt w Brukseli. Sprawy, które są dla nas absolutnie kluczowe - bezpieczeństwo ekonomiczne, energetyczne, to wszystko będzie oznaczało, że Warszawa przestanie mieć tutaj swój ośrodek decyzyjny"
– dodał.
W dokumentach ukazujących planowane zmiany traktatowe, pojawia się również wątek środowiska. Do tej kwestii również odniósł się wiceszef klimatu i środowiska.
"Propozycje te oznaczają, że każda inwestycja, każde działanie, będzie budowa CPK, mogą być zablokowane. Pod przykrywką ekologicznych działań środowiskowych, decyzje będą zapadały w Brukseli. Nie będziemy mogli o tym decydować sami"
– ocenił polityk.
I jak wskazał - "jeżeli chodzi o przykład z aktywności w landach niemieckich, powiązania z wpływami rosyjskimi są wyraźne. Nie chciałbym, aby ten skorumpowany świat polityki europejskiej, decydował o tym, jakie działania opieki środowiskowej są realizowane w Polsce. To jest niezależna decyzja krajów członkowskich".
Dziennikarz przytoczył również fragment dokumentu, w którym przewijają się słowa takie jak: "tolerancja, sprawiedliwości, akceptacja". Wszystko to tyczy się oczywiście polityki migracyjnej.
"Jeżeli wykwalifikowany pracownik to ma być Somalijczyk biegający z nożem po placu zabaw, to powodzenia. Na pewno nie zgodzimy się na to, aby tak było w Polsce. UE chce pozbawić Warszawę kompetencji, po to, aby narzucić swoją narrację, swoją politykę. Migranci, jak widać, tolerancyjni nie są. My się koncentrujemy na tych wszystkich zabawach, aktywiszczach, zabawach słownych, traktatach, a już prawie u naszych bram - demografia jest nieubłagalna i zagrożenie wynikające z nielegalnej migracji pokazuje, że tu nie będzie żadnej tolerancji. Te traktaty można sobie schować. Zaraz będzie faktyczny pokaz tolerancji migrantów"
– mówił Ozdoba.
W odpowiedzi na pytanie o wspólną walutę wszystkich krajów członkowskich - euro - polityk stwierdził wprost: "my jako państwo, jako Polska, stracimy możliwość decydowania i ochrony przed tym, co UE robi - podejmuje decyzje, które np. będą służyły zadłużeniu UE".
"Jedna waluta, jedno państwo, to wszystko wpisuje się w umowę koalicyjną spisaną w Berlinie. Ośrodek decyzyjny ma być przeniesiony z państw członkowskich do jednego superpaństwa w Brukseli, sterowanego w Berlinie"
– podsumował.