Dziś unijni przywódcy będą rozmawiać o problemach związanych z migracją, a Polska w tej sprawie ma niezmienne zdanie od wielu miesięcy. Pomoc uchodźcom - tak, ale na pewnych warunkach. Rzeczniczka polskiego rządu przyznała, że Prawo i Sprawiedliwość opowiada się za pomocą humanitarną i wskazała też drogę do rozwiązania kryzysu.
W Brukseli od wczoraj trwa dwudniowy szczyt Rady Europejskiej, którego pierwsza cześć została zdominowana przez problematykę związaną z porozumieniem ws. opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Dziś unijni liderzy mają rozmawiać m.in. o wdrożeniu rozwiązań dot. migracji zaproponowanych i ustalonych na czerwcowym szczycie Wspólnoty.
Zgodnie z nimi zamiast przymusowej relokacji imigrantów w państwach Unii Europejskiej miałyby powstać centra kontroli migrantów, a poza krajami Unii - ośrodki do wysadzania na ląd osób uratowanych na morzu. Centra miałyby powstać tylko w tych krajach, które wyrażą na to zgodę.
"Jak napisał wczoraj dziennik Financial Times rezygnacja Niemiec z postulatu rozdzielania migrantów pomiędzy poszczególne kraje Unii Europejskiej, który zresztą nigdy nie miał szans na realizację, to dobra, choć spóźniona decyzja, być może torująca drogę do przełamania europejskiego impasu w kwestii migracji"
- powiedziała rzeczniczka polskiego rządu Jolanta Kopcińska.
"Polska od momentu objęcia rządów przez Prawo i Sprawiedliwość opowiadała się właśnie za tym - drogą do rozwiązania kryzysu jest dobrowolność, a nie przymus"
- dodała Kopcińska.
Podkreślała ona również rolę pomocy uchodźcom na miejscu.
"Nasz pomysł na ten kryzys jest po prostu lepszy. Uchodźcom trzeba pomagać na miejscu - inwestując w pomoc humanitarną i rozwojową, odbudowując ich kraje, dając im możliwość godnego życia w ich ojczyznach"
- mówiła.