Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Chciał się znów „pastwić” nad Polską, ale mu nie wyszło. Dyplomaci zignorowali Timmermansa

Frans Timmermans podczas dzisiejszego posiedzenia Rady ds. Ogólnych ubolewał, nad tym, że polski rząd zwleka z wykonaniem postanowienia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. Sądu Najwyższego. Jak się jednak okazało reprezentanci europejskich państw, obecni na posiedzeniu rady nie chcieli dyskutować o Polsce. Punkt informacyjny o sytuacji Polsce w kontekście praworządności trwał niespełna 15 minut.

Autor: redakcja

Poza Timmermansem głos zabrał jedynie stały przedstawiciel RP przy UE Andrzej Sadoś. Minister ds. europejskich Konrad Szymański nie brał udziału w spotkaniu.

Według źródeł PAP za zamkniętymi drzwiami Sadoś miał mówić, że rząd pracuje nad odpowiedzią dla Trybunału Sprawiedliwości UE oraz Komisji Europejskiej i chce konstruktywnego zakończenia sprawy.

Zapewnił, że Polska przedstawi informacje w sprawie realizacji środków tymczasowych TSUE do 19 listopada. Wówczas mija termin, jaki na złożenie sprawozdania w tej sprawie wyznaczyli sędziwie w Luksemburgu.

Podtrzymaliśmy nasze stanowisko, że polski rząd chce kontynuować konstruktywny dialog z KE

- mówił polskim dziennikarzom Sadoś.

Z kolei Timmermans - według dyplomatów - w swoim 10-minutowym wystąpieniu przypomniał o skierowaniu przez KE ustawy dotyczącej Sądu Najwyższego do TSUE.

W piątek w Luksemburgu ma się odbyć wysłuchanie w sprawie środków tymczasowych, czyli decyzji TSUE nakazującej Polsce przywrócić w SN stan sprzed wejścia w życie reformy (chodzi m.in. o przywrócenie sędziów skierowanych na emeryturę).

Jak mówił wiceszef Komisji, martwi go, że zdaniem polskiego rządu do wdrożenia wytycznych TSUE konieczne są zmiany w prawie. Zauważył, że 22 sędziów wróciło do pracy w SN (niektórzy z nich dostali sprawy), ale Krajowa Rada Sądownictwa oceniła, że są oni dalej na emeryturze i nie powinni pracować (orzekać).

Z wypowiedzi przedstawicieli władz w Warszawie wynika, że do wdrożenia decyzji o środkach tymczasowych potrzebna jest nowelizacja ustawy o SN.

W niedzielę premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że do 19 listopada przedstawione zostaną konkretne kroki, jakie zamierzają poczynić w tej sprawie rządzący.

Na posiedzeniu Timmermans wyraził też zaniepokojenie kontynuowaniem postępowań dyscyplinarnych wobec niektórych sędziów głośno sprzeciwiających się rządowym reformom. Przypomniał również o pytaniach prejudycjalnych SN i sądów powszechnych do TSUE.

Po wypowiedziach ze strony KE i Polski przedstawiciel sprawującej prezydencję w Radzie UE Austrii zapytał, czy któryś z krajów chce zabrać głos, jednak nikt się nie zgłosił.

Sytuacja taka miała miejsce po raz pierwszy. W październiku poświęcony Polsce punkt informacyjny na Radzie ds. Ogólnych przeistoczył się w debatę, w której głos zabrało 11 państw.

Według dyplomatów to, że teraz tak się nie stało, może wynikać z dwóch czynników - po pierwsze, braku obecności Szymańskiego, który jest dla ministrów partnerem do rozmowy, a po drugie, przeniesienia się sporu do Trybunału w Luksemburgu. Polscy dyplomaci od dłuższego czasu argumentowali, że skoro sprawą zajmują się sędziowie TSUE, to dyskusje powinny toczyć się na niwie prawnej, a nie podczas spotkań politycznych Rady ds. Ogólnych.

Jeszcze przed posiedzeniem niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth z zadowoleniem wypowiedział o zapewnieniu przez polski rząd, że będzie brał pod uwagę decyzje TSUE.

Teraz oczekujemy, że decyzje TSUE będą respektowane i wdrażane

- oświadczył.

Z kolei wicepremier, minister ds. zagranicznych i europejskich Belgii Didier Reynders sugerował, że w grudniu mogłoby się odbyć kolejne, trzecie już, wysłuchanie Polski przez ministrów ds. europejskich. Od czasu uruchomienia procedury z art. 7 Rada UE zajmowała się praworządnością w Polsce po raz siódmy.

Autor: redakcja

Źródło: niezalezna.pl, pap