Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Atak na ukraińskie okręty pozostanie bezkarny? Europa zwleka z sankcjami

Ministrowie spraw zagranicznych państw UE zdecydowali dzisiaj o objęciu unijnymi sankcjami dziewięciu osób za zorganizowanie listopadowych wyborów w Donbasie na wschodzie Ukrainy. Na razie nie ma szans na restrykcje za rosyjski atak na ukraińskie okręty.

Siedziba Komisji Europejskiej
Siedziba Komisji Europejskiej
flickr.com/Glyn Lowe PhotoWorks/CC BY-SA 2.0

Osoby, które znajdą się na czarnej liście, nie będą mogły wjechać na terytorium unijne, a ich aktywa w UE zostaną zablokowane.

Z informacji, które znalazły się w oficjalnym dzienniku urzędowym UE, wynika, że sankcjami objęci zostali przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Olga Pozdniakowa, szefowa CKW tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej Ołena Krawczenko, wybrany przywódca Ługańskiej Republiki Leonid Pasicznyk, przewodniczący tzw. Rady Ludowej Donieckiej Republiki Ludowej Wołodymyr Bidiowka oraz jego odpowiednik z Ługańskiej Republiki Ludowej Denys Myrosznyczenko.

Ponadto na liście znaleźli się też wiceszefowie i sekretarz komisji wyborczych z Donbasu. Zdecydowana większość objętych restrykcjami to ludzie mający nieco ponad 30 lat.

Początkowo Francja i Niemcy proponowały dodanie na listę pięciu osób, a Polska jak również inne kraje naszego regionu wskazywały na większą liczbę nazwisk. Ostatecznie stanęło na dziewięciu osobach.

Choć Warszawa, a także stolice państw bałtyckich opowiadają się też za tym, by UE przyjęła nowe sankcje wobec Rosji za użycie siły wobec ukraińskich okrętów przy Cieśninie Kerczeńskiej, na razie nie ma mowy o takiej decyzji.

"Mówiłam, że musimy mieć na stole wszystkie elementy tej sytuacji i wówczas będziemy mogli zadać sobie pytanie, czy sankcje są niezbędne"

- mówiła przed rozpoczęciem obrad szefowa dyplomacji Austrii, która sprawuje prezydencję, Karin Kneissl.

Jej wypowiedź to odzwierciedlenie braku zaufania do ukraińskiej strony w niektórych unijnych stolicach.

Moskwa oskarżyła Kijów o prowokację przy Cieśninie Kerczeńskiej. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, którego notowania przed przyszłorocznymi wyborami są bardzo słabe, zdecydował się na wprowadzenie w części obwodów kraju stanu wojennego. Ruchu takiego nie podjęto nawet w czasie walk na wschodzie kraju.

Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas podkreślał, że UE chce uniknąć pogorszenia się sytuacji i dlatego wzywa obie strony do wysiłków mających na celu deeskalację napięcia.

"Dziś będziemy dyskutować o tym, jak UE może się do tego przyczynić." 

- zapowiedział.

Gościem posiedzenia Rady ds. Zagranicznych w Brukseli będzie szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin. Będzie on opowiadał ministrom o sytuacji na Morzu Azowskim.

Kilka krajów członkowskich jest zniecierpliwionych tym, że UE, odpowiadając na rosyjski atak, ograniczyła się do wyrażenia zaniepokojenia.

"Trudno tutaj mówić o prowokacji ze strony ukraińskiej, ponieważ to do jej okrętów otworzono ogień. To rażące naruszenie prawa międzynarodowego, które nie może zostać bez konsekwencji"

- mówił minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

#Morze Azowskie #Cieśnina Kerczeńska #Unia Europejska #sankcje #Rosja

redakcja