Polityk stwierdził, że sprawą byłej już wiceprzewodniczącej PE - Evy Kaili "nie ma co się ekscytować, ponieważ jest to tak naprawdę mała część całej układanki".
"Zjawisko jest szerokie. Będzie podejmowana pewna próba, żeby na tym przykładzie pokazać, jak bardzo zwalczana jest korupcja, ale to mylne. Całokształt jest bardzo niebezpieczny"
- dodał.
Jak zauważyła red. Gójska, w przypadku wątku Kataru w tej aferze, chodziło o "kupowanie wizerunku". Tego pozytywnego. Przypominając raczej anty-polską postawę Evy Kaili, zapytała swojego gościa o to, czy możliwe jest również kupienie negatywnych ocen danego kraju. W tym przypadku - naszego kraju.
"Rzeczywiście sytuacja jest taka, że jest to pewna wada systemowa instytucji unijnych. One się nawzajem nie kontrolują. Według moich informacji, służby wywiadowcze sprawdzały Maili pod katem współpracy z Rosją, a trafiły przepadkiem na stronę katarską. Chora jest demokracja unijna. W większości krajów - korupcja w rządzie skutkuje odwołaniem całego rządu. W przypadku Parlamentu Europejskiego tego nie ma. To nie działa"
- przyznał Jacek Saryusz-Wolski.
Można się temu bliżej przyjrzeć?
Na uwagę red. Katarzyny Gójskiej, że osłabianie wschodniej flanki Unii Europejskiej, przez co rozumie się głównie Polskę, to "granie z Putinem do jednej bramki", polityk odparł:
"Jeśli chodzi o wściekłe ataki wewnątrz PE, ale nie tylko - również w mediach, na Polskę, to wszystko ma podkład rosyjski. Dane wywiadu amerykańskiego mówią o tym, że Kreml wydał na kupienie europejskich polityków około 300 mln dolarów. Dużo groźniejsza jest jednak korupcja polityczna, wtedy, kiedy występuje ona na najwyższym szczeblu politycznym".
Jako przykład takiej korupcji politycznej podał budowę gazociągów Nord Stream.
Eurodeputowany zapytany o to, czy jego zdaniem, jest szansa na to, aby w jakikolwiek sposób przyjrzeć się korumpowaniu polityków europejskich przez Rosję, odpowiedział:
"Jest to raczej niemożliwe. Chciałem wywołać wnioskiem formalnym debatę odnośnie łamania embarga, jeśli chodzi o dostawę broni dla Rosji przez Francję i Niemcy. Niestety, wniosek te został schowany pod dywan. Nie nadano mu dalszego biegu".