Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaproponował Stanom Zjednoczonym udział w eksploatacji ukraińskich złóż metali ziem rzadkich w zamian za dalsze finansowe wsparcie wojny z Rosją. Choć surowce te są strategicznie istotne dla USA, ich wydobycie wymagałoby lat przygotowań i ogromnych inwestycji – oceniają eksperci.
Według agencji Reutera „Waszyngton i Kijów wydają się zbliżać do umowy w sprawie metali ziem rzadkich, w ramach której ukraińskie zasoby
mineralne zostałyby udostępnione w zamian za dalszą pomoc USA, choć eksperci tej branży ostrzegają, że na tej drodze stoją ogromne przeszkody”. Metale ziem rzadkich, czyli 17 pierwiastków wykorzystywanych m.in. w przemyśle elektronicznym, telekomunikacyjnym i obronnym, odgrywają kluczową rolę w nowoczesnych technologiach.
Obecnie dominacja w ich globalnym wydobyciu należy do Chin, co stanowi poważne wyzwanie dla Stanów Zjednoczonych. Brak dostępu do tych surowców osłabia strategiczną pozycję USA, dlatego administracja amerykańska od lat szuka alternatywnych źródeł dostaw. Donald Trump stwierdził, że chciałby „metali ziem rzadkich o wartości 500 mld dolarów”, co wskazuje na ogromne zainteresowanie tym surowcem.
Ukraina posiada bogate złoża surowców, w tym 22 z 34 minerałów uznawanych przez Unię Europejską za krytyczne. Wśród nich są metale ziem rzadkich, takie jak lantan, cer, neodyn, erb, itr oraz skand. Surowce te znajdują zastosowanie w produkcji turbin wiatrowych, akumulatorów samochodów elektrycznych czy sprzętu optycznego.
Jednak znaczna część ukraińskich złóż znajduje się na terenach kontrolowanych przez Rosję, co znacząco utrudnia ich eksploatację. Według prezydenta Zełenskiego Rosja okupuje obszary, na których znajduje się około połowy ukraińskich złóż metali ziem rzadkich. Ponadto Ukraina posiada największe w Europie zasoby tytanu i uranu, co dodatkowo zwiększa jej strategiczne znaczenie jako dostawcy surowców.
Mimo ogromnego potencjału Ukraina nie posiada obecnie żadnej funkcjonującej kopalni metali ziem rzadkich. Jak podaje US Geological Survey, w kraju tym nie prowadzono ich wydobycia od dekad. Eksperci podkreślają, że uruchomienie nowych kopalni to proces wymagający wielu lat i olbrzymich nakładów finansowych.
Wiceminister gospodarki Ołeksij Sobolew poinformował, że ukraiński rząd prowadzi rozmowy z zachodnimi sojusznikami, w tym USA, Wielką Brytanią, Francją i Włochami, na temat wspólnej eksploatacji kluczowych złóż. Szacuje się, że całkowity potencjał inwestycyjny tego sektora wynosi od 12 do 15 miliardów dolarów do 2033 roku.
Państwowa Służba Geologiczna Ukrainy przygotowuje listę około 100 lokalizacji, które mogłyby zostać objęte wspólną licencją na wydobycie surowców. Ukraina dysponuje wykwalifikowaną i stosunkowo tanią siłą roboczą oraz rozwiniętą infrastrukturą, co mogłoby przyciągnąć inwestorów.
Jednak potencjalni partnerzy wskazują na liczne bariery, takie jak skomplikowana biurokracja, ograniczony dostęp do danych geologicznych oraz ryzyko związane z trwającą wojną.
Ekspertka Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie, Gracelin Baskaran, zwraca uwagę na długi czas realizacji tego typu projektów. „Trump może mieć lepsze relacje z Putinem, ale nie da się zbudować kopalni od zera i wydobywać surowców w ciągu trzech czy czterech lat” – podkreśla. Jej zdaniem uruchomienie kopalni trwa przeciętnie 15 lat, a sam proces wydobycia to dopiero początek wyzwań.
Eksploatacja ukraińskich złóż może mieć kluczowe znaczenie dla zmniejszenia światowej zależności od chińskich dostaw metali ziem rzadkich, ale jest to projekt długofalowy. Nawet jeśli USA i ich sojusznicy zdecydują się na inwestycje, budowa kopalń i infrastruktury zajmie co najmniej kilkanaście lat.
Dodatkowym problemem jest konieczność stworzenia całego łańcucha dostaw, co również wiąże się z dużymi kosztami i długim czasem realizacji. Jak zaznacza Baskaran, w obecnych warunkach wojennych prywatni inwestorzy nie wykazują dużego zainteresowania działaniami na Ukrainie.