Na Białorusi nie można obecnie mówić o legitymizacji władzy: Alaksandr Łukaszenka już jej nie ma, a białoruskiej opozycji jeszcze jej brakuje - oświadczył w środę minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba w komentarzu dla portalu RBK-Ukraina.
- Niestety dziś nie można mówić o jakiejkolwiek legitymizacji na Białorusi. Łukaszenka już jej nie ma, a opozycji jeszcze jej brakuje. Kiedy pojawiło się pytanie, z kim jest Ukraina - z kilkuset zaproszonymi na tak zwaną inaugurację czy z milionami z drugiej strony zamkniętych drzwi, to wybór był oczywisty. Ukraina jest z milionami tych, których nie zaproszono na tę uroczystość za zamkniętymi drzwiami"
- podkreślił szef dyplomacji.
[polecma:https://niezalezna.pl/354833-poroszenko-zakazony-koronawirusem]
Do inauguracji Kułeba odniósł się też w piątkowym wydaniu programu telewizyjnego Swoboda Słowa, oceniając, że Łukaszenka wybrał Rosję i prezydenta Władimira Putina, "a to oznacza konfrontację".
- Zdajemy sobie sprawę, że jeśli Łukaszenka wybrał Rosję, to ryzyka dla nas zaczynają wychodzić poza skalę
- podkreślił.
W opublikowanym w środę komentarzu dla RBK-Ukraina Kułeba dodał, że oficjalne kontakty między Ukrainą i Białorusią są "spauzowane" i taki stan rzeczy będzie utrzymany. Według niego relacje są podtrzymywane jedynie poprzez robocze kanały dyplomatyczne.
Kontynuowana jest natomiast współpraca gospodarcza między oboma krajami. Jak pisze RBK-Ukraina, dla Białorusi Ukraina jest drugim najważniejszym partnerem handlowym (po Rosji), a bilans handlowy tradycyjnie kształtuje się na korzyść Mińska.
W minionym roku białoruski import na Ukrainę wyniósł 3,9 mld USD, a eksport z Ukrainy - 1,7 mld USD. Zerwanie stosunków handlowych byłoby niekorzystne przede wszystkim dla samej Białorusi - ocenia RBK-Ukraina. Jednak dla Kijowa istotne jest to, że z Białorusi przede wszystkim importowane są produkty naftowe. W ciągu ośmiu miesięcy bieżącego roku białoruska benzyna zajmowała ok. 37 proc. rynku na Ukrainie.
- Wstrzymanie tych dostaw doprowadziłoby do gwałtownego deficytu paliwa, szybkiego wzrostu cen i byłoby poważnym ciosem dla ukraińskiej gospodarki w ogóle
- wskazuje RBK-Ukraina.
Szef ukraińskiej dyplomacji zwrócił uwagę, że "ograniczanie dostaw ze względów politycznych byłoby całkiem nie w białoruskim interesie".
- Ukraińska gospodarka jest otwarta, a białoruska nie. W związku z tym potencjalna strata dla nas będzie w długoterminowej perspektywie znacznie mniejsza niż dla Białorusi
- zaznaczył Kułeba.
Ocenił przy tym, że w działaniach Łukaszenki widać coraz mniej racjonalnych kalkulacji - podał serwis RBK-Ukraina.