Rosyjska baza oficerów garnizonu Władykaukazu 58 Armii Ogólnowojskowej znajdująca się 20 kilometrów od linii frontu została zniszczona pociskami HIMARS - wynika z nieoficjalnych informacji. Prokremlowskie media wskazują, że w wyniku tego ataku "cudem nikt nie ucierpiał".
„Dwie rakiety uderzyły w budynek, przebijając dach i eksplodując między pierwszym a drugim piętrem, powodując zawalenie się betonowej podłogi w tej części budynku. Jedna z rakiet przebiła kolejną betonową płytę w piwnicy, w której przebywało trzech funkcjonariuszy, ale na szczęście nikt nie został ranny. W wyniku wybuchu zniszczone zostały ściany, a podłoga piwnicy została rozerwana"
Nie poinformowano, gdzie konkretnie ulokowane były zniszczone rosyjskie koszary, jednak miały się znajdować 20 km od linii frontu. Dotychczas do tych informacji w żaden sposób nie odniosła się strona ukraińska. Z opublikowanego w sieci nagrania wynika, że budynek został kompletnie zniszczony, łącznie z systemami łączności. Na filmie słychać słowa rosyjskiego żołnierza, który mówi: "Boże, uratuj nas" i pyta swoich kolegów, czy przeżyli, jednak nie pada żadna odpowiedź.
To nie pierwszy udany atak na rosyjskie pozycje. Kilka dni temu informowaliśmy o eksplozjach na okupowanym przez Rosję Krymie. Rosjanie przekazywali, że był to atak dronów.
- Nasza flota odpiera atak dronów naziemnych na zewnętrznej redzie. Wszystkie służby są w pogotowiu. Zachowujemy spokój
– twierdził rosyjski "gubernator" miasta Michaił Razwożajew.
Z kolei w noc sylwestrową w wyniku ataku sił ukraińskich w okupowanej Makiejewce, w obwodzie donieckim zginęło 89 rosyjskich żołnierzy. Brytyjskie ministerstwo obrony podkreślało, że do rozmiarów strat przyczynił się w dużej mierze brak profesjonalizmu po stronie rosyjskiej armii.