- To znowu Mariupol, zastrzelone, spalone serce naszego kraju. Przedtem teatr był zbombardowany. Napis "dzieci", zauważalny z powietrza, nie zatrzymał rosyjskiego najeźdźcy - napisała pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska. To nie pierwszy jej wpis dotyczący Mariupola. Ale jeden z najmocniejszych...
Dosłownie nie ma miasta. Ale pozostaje w swoich mieszkańcach. A mieszkańcy - 300 000 - pozostają w piwnicach domów bez światła, wody i jedzenia i co minutę czekają, na kogo spadnie kolejna bomba wroga.
Zełenska zamieściła również kilka cytatów z wpisów dziennikarki Nadeżdy Sukhorukowej, która uciekła z Mariupola:
- "Wbiegliśmy do garażu pod strasznym ostrzałem. Kiryukha krzyczała: "Mamusiu, proszę mamusiu, ja nie chcę umrzeć!"
- "Okazało się, że Tata zasnął na zawsze. Najlepszy operator, bardzo bystry człowiek, kochający tata i mąż, spokojny i miły, leżał z rozbitą głową i nienaturalnie zgiętą nogą we własnym mieszkaniu na dziewiątym piętrze. Nie wolno było go pochować"
- "Nie ma samochodów, nie ma głosów, nie ma dzieci, nie ma babć na ławkach. Nawet wiatr umarł. Kilka osób tu jednak jest. Leżą na boku domu i na parkingu, pokryte odzieżą wierzchnią. Nie chcę na nie patrzeć. Boję się, że zobaczę kogoś, kogo znam".
- To fragmenty z piekła. Przeczytaj jej słowa! Podaj dalej! - zaapelowała Ołena Zełenska. - Wierzę, że to wszystko zabrzmi w sądzie dla tych, którzy zrobili to naszemu spokojnemu miastu (...) Ten proces też będzie okropny...
Орки продовжують використовувати ТОС-1А "Солнцепёк" по кварталах м. Маріуполь
— Алчевськ UA🇺🇦 (@AlchevskUA) March 20, 2022
Докази для Гааги вже є. pic.twitter.com/yySpxgVWKQ
Żona prezydenta Ukrainy zwróciła się do wszystkich ludzi z apelem w sprawie Mariupola: "Państwo wie o co chodzi. Państwo dokłada wszelkich starań, aby zorganizować korytarze humanitarne. Wróg naprawdę nie chce pokojowych wyjść ludzi. Ale wyjdą. Trzymajcie się, kochani ludzie, proszę".