Wicekanclerz Niemiec Robert Habeck dość ostrożnie wypowiada się o pomocy dla Ukrainy. Twierdzi, że na uwadze trzeba mieć, "by nie stać się stroną" wojny, a decyzje podejmowane są "z rozwagą". - Trochę późno, ale przynajmniej działamy - twierdzi.
Wełniane koce, przenośne grzejniki czy słynne już hełmy - tak przez wiele miesięcy wyglądała niemiecka pomoc dla Ukrainy, która przeżywała rosyjskie bombardowania. Niemcy potrafili się chwalić, ale... tylko tyle.
Niemcy, mimo dość specyficznej postawy dotyczącej wojny wywołanej przez Rosję, nie tracą dobrej samooceny. „My, Niemcy i nasi partnerzy, robimy bardzo dużo, aby wesprzeć Ukrainę w jej samoobronie” - powiedział w najnowszym wywiadzie wicekanclerz Robert Habeck, przyznając się chociaż, że "rząd przebył długą drogę do podjęcia decyzji o dostawie czołgów Leopard 2".
Habeck stwierdził, że co prawda Ukraina walczy o swoją wolność z niewyobrażalną odwagą, z niewyobrażalnymi wyrzeczeniami, ale... "Niemcy muszą cały czas mieć na uwadze, by nie stać się stroną w tej wojnie".
- To granica, której nie możemy przekroczyć. (…) Wraz z podjęciem decyzji o dostawie czołgów Leopard 1 i Leopard 2 robimy to, co obecnie jesteśmy w stanie zrobić. Trochę późno, ale przynajmniej działamy
– powiedział niemiecki polityk, dodając, że "wszyscy spodziewają się strasznej rosyjskiej ofensywy", a "czas ucieka". Pytanie więc - na co czekali do tej pory Niemcy?
Habeck zaznaczył też, że decyzje rządu kanclerza Scholza w sprawie wsparcia dla Ukrainy podejmowane są „zawsze wspólnie”, z rozwagą i determinacją, przy uwzględnieniu „różnych perspektyw”.