Ukraińskie siły zbrojne liczą na to, że po odblokowaniu decyzji mocarstw zachodnich o wysłaniu dostaw zmodernizowanych czołgów, wozów opancerzonych i wyrzutni artyleryjskich, teraz otrzymają myśliwce i samoloty szturmowe. Kijów chce dzięki tym maszynom niszczyć pozycje rosyjskie na linii frontu, odpierać ataki rakietowe i dronowe, a także pomóc w planowanej ofensywie na Donbas i Krym.
Wiele krajów zadeklarowało, że chce oddać samoloty Ukrainie. Szczególnie, jeśli w grę wchodzą radzieckie maszyny, które zostałyby zastąpione przez nowsze modele. Były premier Wielkiej Brytanii podkreślił, że Ukraina powinna dostać każdą broń, o jaką prosi, by "wykopać Władimira Putina ze swoich ziem". Nie wszyscy jednak myślą podobnie. Głównym orędownikiem "nieeskalowania" konfliktem - choć taki sam argument padał przy blokowaniu mniej zaawansowanego sprzętu na front - jest Olaf Scholz.
- Kwestia samolotów bojowych w ogóle się nie pojawia - deklarował kanclerz w niedawnym wywiadzie dla "Tagesspiegel". Scholz sprzeciwiał się dostarczeniu czołgów Leopard 2, nie brał pod uwagę też uzbrojenia Ukrainy w baterie Patriot. Ostatecznie jednak - pod naciskiem USA i Polski - zmienił zdanie. Przeciwnikiem rozwiązania z samolotami dla Ukrainy jest premier Holandii, Mark Rutte.
Nieco gorzej dla odpierających rosyjską agresję wygląda opinia Joe Bidena. Amerykański przywódca miał wykluczyć scenariusz wysłania F-16 na Ukrainę, choć niewykluczone, że to dymna zasłona i próba wprowadzenia Moskwy w błąd. Tym bardziej, że Emmanuel Macron w niejednoznaczny sposób mówił o warunkach wysyłki myśliwców - przede wszystkim, by nie atakowały celów w głąb Rosji i by nie doszło do osłabienia francuskiego potencjału obronnego.
- Nie ma w tej chwili tematu przekazania F-16 - zapewnił wiceszef MON, Wojciech Skurkiewicz. - Polska jednak przystanie na propozycje, wypracowane wewnątrz NATO ws. udzielenia każdej pomocy wojskowej Ukrainie - zapewniał premier Mateusz Morawiecki.
Oprócz wspomnianych F-16 i Mig-29, Ukraina może prosić o inne maszyny. Według "Ukraińskiej Prawdy", są to francuskie Rafale i Mirage 2000, Eurofighter i Jas 39 Gripen, które są na stanie szwedzkiej armii. Jak pisze gazeta, Migi-29 mają tę zaletę, że szkolenie na nich i obsługa nie będą stanowiły wielkiego wyzwania dla ukraińskich pilotów. Od początku inwazji Ukraina otrzymała w tym zakresie jedynie cztery sowieckiej produkcji Su-25 od Macedonii. W "Dzienniku Gazecie Prawnej" znalazła się też informacja, że w ubiegłym roku polskie władze wysłały części zamienne dla Migów-29 do Kijowa. We wtorek w Paryżu doszło do spotkania ukraińskiego szefa MON Ołeksija Reznikowa z prezydentem Emmanuelem Macronem. Tematem rozmowy miało być wzmocnienie nieba nad Ukrainą.