Około 47 tysięcy żołnierzy z Rosji miało zginąć w ciągu 15 miesięcy wojny na Ukrainie. Informację te podały niezależne rosyjskie portale Meduza i Mediazona. Jeśli się potwierdzą, oznacza to, że straty Rosji na ukraińskim froncie wyniosły trzy razy więcej niż sowieckie w Afganistanie (1979-1989) i dziewięć razy więcej niż w czasie pierwszej wojny czeczeńskiej (1994-1996).
Doniesienia są oparte na danych z Rejestru Spraw Spadkowych (do maja 2023 roku) i Rosstanu (odpowiednik polskiego GUS) o śmiertelności w 2022 roku. Wynika to z tego, że Rosja nie ujawnia swoich strat na froncie. W swojej pracy dziennikarze oparli się na liście zabitych, którą w oparciu o informacje z portali społecznościowych tworzą Mediazona i BBC. Obecnie przedstawia ona 27 tysięcy nazwisk.
Podczas śledztwa przeanalizowana została śmiertelność mężczyzn względem kobiet, która wzrosła z 3,2 (stan przed początkiem pandemii) do 4,8. Wykorzystano też pojęcie "nadmiernej śmiertelności", czyli przewyższającej średnią statystyczną z ostatnich lat.
Z relacji portalu Meduza wynika, że z prawdopodobieństwem 95 procent, do 27 maja na Ukrainie zostało zabitych od 40 do 55 tysięcy Rosjan - czyli średnio 47 tys. Z kolei 125 tys. to orientacyjna liczba rannych, zwolnionych ze służby i zaginionych.
Kreml ostatni raz informował o stratach 21 września, twierdząc wówczas, że na Ukrainie zginęło 5937 rosyjskich żołnierzy. Z kolei w maju swoją liczbę podał szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, przekazując, że śmierć poniosło 20 tysięcy jego najemników.
Warto dodać, że w najnowszych informacjach z frontu strona ukraińska podaje 234480 "zlikwidowanych", nie konkretyzując jednak, czy chodzi wyłącznie o zabitych, czy też i rannych.