Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

„Nie można wierzyć w kłamstwa Prigożyna”. Felsztyński wyjaśnia, co tak naprawdę wydarzyło się w Rosji

„Absolutnie nie można uwierzyć w wyjaśnienia Prigożyna - który zestrzelił już siedem rosyjskich helikopterów i jeden samolot - że odmówił szturmu na Moskwę, aby uniknąć rozlewu rosyjskiej krwi” – pisze w swoim tekście dla Niezalezna.pl dr Jurij Felsztyński, współautor światowych bestsellerów „Korporacja Zabójców” oraz „Wysadzić Rosję”.

Jewgienij Prigożyn
Jewgienij Prigożyn
By Government of the Russian Federation, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=98211183
Poniżej publikujemy tekst autorstwa Jurija Felsztyńskiego.

Zrozumienie tego, co się właściwie wydarzyło, przyjdzie do nas stopniowo, wraz z gromadzeniem się nowych szczegółów, które obecnie nie wystarczają do uzyskania pełnego obrazu sytuacji. 

Pozwolę sobie na kilka przypuszczeń, ale od razu chcę podkreślić, że są to moje hipotezy, oparte wyłącznie na mojej intuicji - jako historyka, który od dziesięcioleci bada historię Rosji i jej służb specjalnych. Zaznaczam  - nie mam na razie żadnych dowodów na poparcie moich teorii.

Jewgienij Prigożyn, niezaprzeczalnie jest osobą nietuzinową, to przestępca, który jakimś cudem znalazł się obok prezydenta Rosji Władimira Putina. I nawet jeśli pogłoski, że Prigożyn był „kucharzem Putina”, są przesadą, to zdjęcia Prigożyna serwującego Putinowi jedzenie są faktem zarejestrowanym przez fotografów i świadków. Jednym z takich świadków (widoczny na zdjęciu) był prezydent USA George W. Bush. Jak bardzo Putin musiał zaufać Prigożynowi, że pozwolił mu się tak zbliżyć? Musiał zaufać mu absolutnie.

Aż nagle ta osoba, której Putin bezgranicznie ufał, dopuszcza się wobec niego „zdrady”. Dokładnie to powiedział Putin w swoim krótkim i dosyć bladym przemówieniu, w którym odnosił się  do buntu Prigożyna. Jak to się mogło stać? Jak Putin mógł popełnić taki błąd i dopuścić do siebie tak blisko „zdrajcę”, który swoją drogą mógł go w dowolnym momencie otruć?

A właśnie że tak. Jewgienijowi Prigożynowi pozwolono się zbliżyć do Putina, ponieważ został zwerbowany przez FSB jeszcze w kolonii karnej, dobrze się sprawdził zarówno w kolonii, jak i potem na wolności, a z czasem jako agent FSB został podsadzony (czyli wprowadzony) do kręgu osób bliskich Putinowi. A ponieważ sam Putin był z KGB/FSB i ufał tylko „swoim”, agent FSB Prigożyn, zresztą zbrodniarz, czyli osoba mająca słabe punkty, został uznany za „swojego” i pełnił funkcję kucharza Putina. Z Prigożynem u boku Putin czuł się komfortowo.

Projekt „Wagner” [Grupa Wagnera – prywatna firma wojskowa, której dowódcą jest Prigożin] był projektem FSB. Nie Prigożyna jako „osobistego kucharza Putina”, lecz FSB. Pewność siebie Prigożyna opierała się właśnie na fakcie, że za nim stał nie sam Putin, tylko FSB jako departament. Byłego przestępcę nie mogli przecież ot tak dopuścić do stworzenia własnej struktury wojskowej, zresztą pracującej za granicą: najpierw w Afryce, potem w Syrii, a następnie na okupowanej Ukrainie. Byłoby to możliwe tylko wtedy, gdyby cała ta struktura była kontrolowana przez FSB. Warto uświadomić sobie, że FSB nigdy nie dopuszczała do istnienia niekontrolowanych organizacji, tym bardziej wojskowych.

Wówczas zrozumiałe są dobrobyt i bezkarność Prigożyna aż do początku zamachu stanu.

Po rozpoczęciu buntu FSB zaczęła się denerwować: wszczęła sprawę karną przeciwko Prigożynowi, przejęła kontrolę nad 4 miliardami rubli i sztabkami złota Prigożyna przechowywanymi w Petersburgu. Te środki tak naprawdę nigdy nie były Prigożyna. Zawsze należały do FSB i były przeznaczone na wydatki związane z projektem „Wagner”. FSB zawsze wiedziała, gdzie te pieniądze są przechowywane, dlatego tak szybko znalazła je w Petersburgu, daleko od miejsca wydarzeń.

Nie wszystkie elementy układanki są obecnie do naszej dyspozycji. Nie będziemy zgadywali, kiedy dokładnie w planie opracowanym przez FSB doszło do pewnego rodzaju błędu – o ile był to błąd, nie zaś część wcześniej ułożonego scenariusza. Ale wydarzyła się klasyczna w historii służb specjalnych historia: agent wymknął się spod kontroli. Istnieje teoria, zgodnie z którą szefowi Grupy Wagnera, Prigożynowi, przewróciło się w głowie od sukcesu. Uwierzył w swoją popularność (bardzo przyczyniły się do tego same rosyjskie media), wyobraził sobie, że jest samodzielny i niezależny. Postanowił, że w końcu nie jest gorszy od wielu innych agentów FSB, których tysiące działają pod przykrywką w rosyjskim społeczeństwie i biznesie, a którzy z czasem stali się uznanymi politykami, biznesmenami i bankierami w Rosji.

Słowne pojedynki między Prigożynem, z jednej strony, a ministrem obrony Siergiejem Szojgu, szefem Sztabu Generalnego Armii Rosyjskiej Walerijem Gierasimowem i prezydentem Republiki Czeczeńskiej Ramzanem Kadyrowem, z drugiej, bawiły publiczność przez długi czas. Ale ponieważ za Kadyrowem, za Szojgu i za Prigożynem stał, jak się wszystkim wydawało, osobiście Putin, nikt nie traktował tej konfrontacji poważnie. Aby uspokoić zapał Prigożyna, Putin nakazał odebranie mu „wagnerowców” i przekazanie ich pod jurysdykcję ministra obrony Szojgu. „Wagnerowcy” jednak odmówili posłuszeństwa. Następnie na rozkaz Szojgu helikoptery armii rosyjskiej rozpoczęły ataki rakietowe na obozy „Wagnera”. Zginęło kilkudziesięciu żołnierzy. Albo więc Szojgu wymknął się spod kontroli Putina, albo to Putin nakazał Szojgu ukarać „wagnerowców”, którzy wymykali się spod kontroli Putina.

Kto dokładnie zdradził Prigożyna? Putin, Szojgu czy FSB - trudno było zrozumieć. Nie było czasu, żeby to rozgryźć. Trzeba było podjąć decyzję i Prigożin ją podjął – ruszyć na Moskwę, żeby dojść do tego, co się stało.

W tym przypadku to już Szojgu, Gierasimow i Putin się przerazili. Szojgu uciekł z Rostowa i zniknął z pola widzenia. Szef Sztabu Generalnego Armii Rosyjskiej Gierasimow ukrył się w kryjówce w Rostowie. Putin, zabrawszy Miedwiediewa, pilnie opuścił Moskwę. Zaś Prigożin ruszył w drogę.

Rostów on zdobył szybko, bez oporu i strat. Z Rostowa do Moskwy było trochę ponad 1 tys. km. Broniąc się przed atakami „Wagnerowcy” zestrzelili siedem rosyjskich helikopterów i jeden samolot wojskowy - wraz z rosyjskimi żołnierzami na pokładzie. Kiedy jednak media donosiły już, że w Moskwie wprowadzono stan wojenny, że po ulicach miasta jeżdżą czołgi i transportery opancerzone, że wszystkie mniej lub bardziej ważne budynki są objęte ochroną organów ścigania, a wszelkie imprezy masowe w stolicy zostały odwołane, nagle nadeszła sensacyjna wiadomość: Prigożyn zatrzymał swoje wojska i zawrócił.

Po tych wydarzeniach padła nie mniej sensacyjna wypowiedź służby prasowej prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki: to on, jak się okazuje, spędził cały dzień na negocjacjach z Prigożynem i przekonał go do zaprzestania, porzucenia okupacji Moskwy i cofnięcia się. Okazało się jednak, że w negocjacjach brał również udział były dyrektor FSB i sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew.

Ale po co Patruszewowi w tych negocjacjach pośrednictwo białoruskiego dyktatora Łukaszenki, który przebywa w Mińsku? Czy Patruszew mógł rozmawiać z Prigożynem bez pośredników?

A teraz moja hipoteza, która albo wkrótce się potwierdzi, albo z czasem zostanie obalona:

Łukaszenka był pośrednikiem nie w negocjacjach między Prigożynem a byłym dyrektorem FSB Patruszewem, zaś w negocjacjach między reprezentującym FSB Patruszewem a Putinem. Prigożyn brał udział w tych negocjacjach jako narzędzie nacisku na prezydenta Rosji: jeśli Putin nie zgodzi się na warunki Patruszewa (czyli FSB), Prigożyn przejmie Moskwę, a Putin straci władzę.

Jest tylko jeden sposób zweryfikowania tej hipotezy: obserwować, co wydarzy się w najbliższych dniach i jakie zmiany zajdą w życiu politycznym Rosji. Ponieważ absolutnie nie można uwierzyć w wyjaśnienia Prigożyna, który zestrzelił już siedem helikopterów i jeden samolot, że odmówił szturmu na Moskwę, aby uniknąć rozlewu „rosyjskiej krwi”.

Tłumaczyła - Olga Alehno.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Prigożin #Felsztyński

Olga Alehno,Jurij Felsztyński