"Gdzie są nasi nowi sąsiedzi, to znaczy uchodźcy? (...) Dlaczego państwo kazało nam im pomagać? Były sytuacje, gdzie oddawali mieszkania, ludzie musieli oddać, a oni siedzą sobie ładnie w zakątku tam na górce w jakichś tam obozach i nie muszą nam pomagać" - usłyszeli widzowie TVN-u podczas zagranicznej korespondencji. Nie takiej wypowiedzi spodziewało się zapewne kierownictwo stacji, łącząc się z panią Izabelą, Polką mieszkającą na zalanych przez powódź terenach Niemiec.
Polka mieszkająca w Niemczech: Gdzie są nasi nowi sąsiedzi, uchodźcy? My im tyle pomagaliśmy, oddawaliśmy domy, a oni teraz nie pomagają, chociaż to głównie mężczyźni. pic.twitter.com/xFtjDUyiIH
— Kamil Starczyk (@starczyk) July 17, 2021
Gdzie są nasi nowi sąsiedzi, to znaczy uchodźcy? Mogę to szczerze powiedzieć, bo też jestem obcokrajowcem. My im pomagaliśmy wtedy tyle, ale on nie przychodzą nigdzie do pomocy. To jest po prostu nie do wiary. Ludzie chodzą po ulicach i pytają się, gdzie oni są. Dlaczego państwo kazało nam im pomagać? Były sytuacje, gdzie oddawali mieszkania, ludzie musieli oddać, a oni siedzą sobie ładnie w zakątku tam na górce w jakichś tam obozach i nie muszą nam pomagać. Gdzie zaznaczam, że pokazywali ciągle, że to byli prawie sami mężczyźni. Nie ma ich, po prostu ich nie ma
- powiedziała pani Izabela.
Bilans ofiar śmiertelnych powodzi i osunięć ziemi na terenie Niemiec wzrósł dziś rano do 133. Wciąż trwają poszukiwania dziesiątek zaginionych osób. Pani Izabela jest mieszkanką miejscowości Gemünd w Nadrenii-Palatynacie. Według premier tego kraju związkowego Malu Dreyer nie można jeszcze oszacować dokładnych rozmiarów klęski. Obecnie woda wszędzie się cofa, więc odnajdywane są ciała osób, które się potopiły" - powiedziała premier. "To jest horror" - dodała.
Szkody spowodowane przez ulewy są wstępnie szacowane na kilka miliardów euro. Władze federalne zapowiedziały prace nad uruchomieniem specjalnych środków pomocowych dla najbardziej dotkniętych obszarów.