Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Tusk melduje wykonanie zadania. Dawid Wildstein o ponurym schemacie operacyjnym obecnej władzy

W natłoku wydarzeń, które są konsekwencją objęcia władzy w Polsce przez „uśmiechniętą koalicję”, potrafią umknąć nam rzeczy wydawałoby się drobne, jednak mające fundamentalne wręcz znaczenie dla naszego kraju. Jedną z takich „drobnostek” jest plan restrukturyzacji telewizji Biełsat i zwolnienie z pracy jej dyrektorki, Agnieszki Romaszewskiej - pisze Dawid Wildstein w "Gazecie Polskiej".

Donald Tusk
Donald Tusk
Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Faktycznie, czemu przywiązywać większą wagę do kolejnej patologii w TVP, jednej z setek, jakie są udziałem obecnego, nielegalnego zarządu?

Zwłaszcza patrząc na to, co wyczyniają obecnie Tusk i jego ekipa? Czy można porównać to do niedawnej brutalnej pacyfikacji manifestacji rolników w Warszawie, do kolejnych żenujących cyrków podczas tzw. komisji śledczych, próby rozkręcenia na nowo w Polsce awantury  o aborcję, zniesienia zerowej stawki VAT na żywność, etc.?

Kuźnia kadr

Warto więc pokrótce przedstawić, czym jest właściwie Biełsat. Stacja ta przedstawiana jest jako kanał informacyjny, za pomocą którego Białorusini mogą uzyskać rzetelne informacje na temat tego, co dzieje się zarówno w ich kraju, jak i na świecie, to konkurencja dla propagandy reżimu z Mińska.

W praktyce jednak Biełsat jest (a właściwie był, jeśli zrealizowane zostaną zmiany planowane przez nową władzę) czymś bez porównania większym.

Przez lata stał się przestrzenią współpracy i komunikacji nie tylko dla białoruskiej opozycji, lecz także dla wielu innych grup walczących z Putinem (i jego marionetkowymi reżimami). Wokół tej telewizji pojawiła się całe spektrum inicjatyw, będących wsparciem dla przeciwników Kremla i jego propagandy. Dla samej opozycji białoruskiej Biełsat stał się jednym z ważniejszych filarów jej działalności, sposobem komunikacji z Zachodem, punktem oparcia i narzędziem pozwalającym jej aktywnie działać zarówno wewnątrz swojego państwa, jak i na zewnątrz. Wraz ze wzrostem wpływu Biełsatu rosła też nienawiść propagandy Putina, która opisywała tę stację jako jednego ze swoich największych wrogów.

Co więcej, przez kilkanaście lat szefowania Agnieszki Romaszewskiej Biełsat stał się prawdziwą kuźnią odważnych reporterów wojennych, którzy okazywali się nieocenionym wsparciem dla reszty TVP, gdy  przychodził moment relacjonowania konfliktów zbrojnych, nie tylko w naszym regionie, lecz także na Bliskim Wschodzie czy w Afganistanie. Sam, jako osoba zaangażowana w tego typu działalność, mogę stwierdzić, że bez ludzi z Biełsatu znaczna część takich medialnych inicjatyw byłaby po prostu niemożliwa. Z tego właśnie nowa władza zdecydowała się zrezygnować. Nie zarząd TVP, jak niektórzy usiłują usprawiedliwiać ten skandal, próbując w ten sposób zrzucić część odpowiedzialności na chaos i brak pieniędzy w telewizji polskiej, Biełsat bowiem jest finansowany przez MSZ. Tymczasem poza zwolnieniem Romaszewskiej, osoby, która stworzyła tę stację, ogłoszono obcięcie budżetu o połowę oraz syntezę resztek, które zostaną z neoTVP World. To de facto  likwidacja tej telewizji i należy to traktować jako decyzję czysto polityczną.

Kreml otwiera szampana

Aktualne działania wpisują się zresztą w ponury schemat operacyjny obecnej władzy. Przecież w podobny sposób „załatwiono” anglojęzyczne TVP World. Nie porównuję tu skali działań obu podmiotów, jest jasne, że belsat.eu był marką starszą, bez porównania bardziej rozpoznawalną. Niemniej TVP World, świetna idea prezesa Matyszkowicza, zanotowała za czasów dyrektorowania Filipa Styczyńskiego bardzo dynamiczny wzrost, pokazując, jaki potencjał ma tego typu kanał, jak może on pozytywnie wpłynąć nie tylko na możliwości Polski przedstawiania swojej racji stanu na świecie, ale i stać się wsparciem dla ośrodków walczących z dezinformacją Kremla.

Symptomatyczne jest, że w obu wypadkach nie poprzestano na wymianie „generalicji”, PO zdecydowała się te telewizje zwinąć. Zachowując ich nazwy, prowadzi tego typu „restrukturyzację”, której konsekwencje oznaczają po prostu zniszczenie tych stacji w ich dotychczasowym kształcie. Wystarczy napisać, że dzisiejsze TVP World, z którym połączony zostanie Biełsat, zajmuje się aktualnie głównie nadawaniem informacji z Polski (o wspaniałości obecnych rządów) i wywiadów z Holland, opisujących wielkość jej filmu „Zielona Granica”. Co ciekawe, władza, jak opisała to w mediach społecznościowych sama Romaszewska, de facto chciała przekupić byłą dyrektorkę belsat.eu, gwarantując sobie, za pomocą hojnej odprawy, jej milczenie. Pokazuje to, że PO ma świadomość tego, jak ta decyzja zostanie odebrana – nie wewnątrz Polski, tu może być pewna swoich groteskowych klakierów (o których jeszcze w tym tekście będzie) – tylko na zewnątrz, właśnie wśród tych, którzy z Kremlem walczą.

Jednocześnie decyzja polskiego MSZ została z radością przyjęta w Mińsku i Moskwie, które zachwycone ogłosiły, że to koniec Biełsatu. Radość Kremla nie dziwi. Nie tylko znika potężne narzędzie walki z rosyjską dezinformacją. Dodatkowo decyzję o jego zniszczeniu podjął Sikorski, tak wspierający narrację Kremla swoimi wrzutkami o Nord Stream 2 czy fejkiem o planowanym (za czasów władzy PiS) rozbiorze Ukrainy przez Polskę. Sikorski, którego rzecznikiem prasowym jest niejaki Wroński, gwiazda „Wyborczej” z czasów, gdy (jak sama ta gazeta przyznała) kolportowała ona fejki białoruskie i rosyjskie na temat wydarzeń na granicy, wspierając w ten sposób hybrydowy atak obu tych dyktatorów na nasz kraj. Ta sytuacja musi wzbudzać zachwyt Kremla i nadzieje, że czasy PO z okresu po 2010 roku jeszcze powrócą, czasy, gdy – przypomnijmy – władze Polski udzielały informacji na temat białoruskich opozycjonistów służbom reżimu z Mińska, umożliwiając im ich aresztowanie.

Prawdziwy cel Tuska

Ponurej ironii tej sytuacji dodaje fakt, że w obecnej chwili Tusk usiłuje, za pomocą swoich propagandowych tub zwanych „wolnymi mediami”, pokazać swoją skuteczność na arenie międzynarodowej. To niełatwe zadanie, zważywszy, jak marne są jego osiągnięcia. Poza zapowiadaną jałmużną z KPO, wszystkie próby „wyrwania” czegokolwiek od UE, na przykład w sprawie rolników, okazały  się fiaskiem. W typowy więc dla siebie sposób Tusk usiłuje te niekompetencje przykryć czysto symbolicznymi gestami, kolejnymi spotkaniami, z których nic nie wynika, niemniej tworzą one miraż powagi i partnerskiego traktowania przez kraje takie jak Niemcy czy Francja.

Przykładem jest planowany szczyt Trójkąta Weimarskiego. Przypadkowo Onet dość uczciwie określił prawdziwy cel tego spotkania, tytułując swój artykuł na ten temat następująco: „Tusk zda relację z rozmów (w USA) prezydentowi Francji i kanclerzowi Niemiec”. W tym kontekście można uznać, że Tusk zda jeszcze jedną relację, za którą zostanie przez swoich „partnerów” pogłaskany po głowie. Oznajmi, że zdołał zlikwidować jeden z najważniejszych polskich instrumentów oddziaływania Polski na wschodzie. Tylko oczekiwaniami zewnętrznymi można wytłumaczyć fakt, że PO działa de facto wbrew swojemu interesowi, że zamiast przejąć coś (nawet tylko po to, żeby zrobić z tego partyjną synekurę), decyduje się na destrukcję.

Sprawa Biełsatu pokazuje, że zadaniem nowego rządu w Polsce nie jest działanie na arenie międzynarodowej zgodne z interesami Berlina – jego zadaniem jest doprowadzenie do sytuacji, w której Polska nie prowadzi żadnej polityki zagranicznej, a wszystkie narzędzia, które dotychczas powodowały, że nas głos był słyszany w regionie, mają zniknąć. To kolejny dowód na to, jak obecny, w warstwie werbalnej jakże głośny, antyrosyjski kurs PO jest fałszywy, a przyjęta retoryka - akcydentalna.

Na skandal związany z Biełsatem wskazują też reakcje rozmaitych celebrytów czy „autorytetów” związanych z obecną, „uśmiechniętą Polską”. Niejaki Dehnel, pupilek „GW” i okolic, wprost wyraził zachwyt tym, co się dzieje z Biełsatem, ponieważ… Romaszewska nie atakowała Piotrowicza oraz nie popierała postulatów LGBT. Postać Dehnela jest wyjątkowo nieciekawa i intelektualnie marna, przywołuję ją tu jednak jako egzemplifikacje tego, jak to środowisko patrzy na kwestie międzynarodowe. Wszystko zostaje tak naprawdę sprowadzone do wierności Tuskowi i jego koalicji, do spraw wewnętrznych Polski. Czyjś stosunek do Piotrowicza staje się bardziej istotny niż jego osiągnięcia, jeśli chodzi o walkę z rosyjskimi wpływami. Dziś partia takich ludzi triumfuje, zaś ci, którzy realnie chcą ograniczyć rosyjskie zagrożenie dla Polski, są w odwrocie. Niemniej trzeba codziennie pokazywać i głupotę, i hipokryzję oraz bolszewizm tych pierwszych, to, jak w imię wierności partii gotowi są niszczyć polskie bezpieczeństwo. Prędzej czy później przegrają, a wtedy naszym zadaniem będzie przypomnieć, co „osiągnęli”, gdy rządzili.


 

 



Źródło: Gazeta Polska

#bezprawie Tuska #Biełsat

Dawid Wildstein