Próbki pobrane z samolotu Tu-154M, który rozbił się w Smoleńsku, zostały w maju ubiegłego roku przekazane brytyjskiemu laboratorium Forensic Explosives Laboratory (FEL), będącemu częścią DSTL, podlegającego brytyjskiemu ministerstwu obrony. Do tej pory nie poinformowano publicznie o rezultatach tych badań.
Pytani w lutym 2017 r. o szczegóły kontraktu rzecznicy DSTL (Defence Science and Technology Laboratory) podkreślili, że analiza przekazanego materiału zostanie przeprowadzona na zamówienie polskiego rządu na mocy komercyjnej umowy podpisanej w grudniu 2016 roku.
Nasze wsparcie jest rutynowe i czysto naukowe, bo (laboratorium) jest znane na całym świecie jako centrum niezależnej analizy śledczej materiałów wybuchowych
- dodano.
Jak jednak zaznaczono, eksperci "nie wydadzą żadnego komentarza na temat przyczyn katastrofy, opinii lub interpretacji wyników badania".
CZYTAJ TEŻ: Trotyl na tupolewie? Próbki z wraku mają już brytyjscy naukowcy
Jak dotąd DSTL nie poinformowało o szczegółach ustaleń, ani o tym, czy zakończyło badanie przekazanych próbek. Według pierwotnych zapowiedzi praca specjalistów miała potrwać około sześciu miesięcy.
Eksperci laboratorium DSTL zajmowali się w przeszłości badaniem materiału zgromadzonego przy zamachu bombowym na samolot linii Pan American, który w 1988 roku spadł w pobliżu szkockiej miejscowości Lockerbie, i substancji użytych w zamachach terrorystycznych w Londynie w lipcu 2005 roku. Ostatnio ustalali szczegóły użycia produkowanego w Rosji środka paralityczno-drgawkowego typu Nowiczok przy próbie zabójstwa byłego pułkownika GRU i współpracownika brytyjskiego wywiadu Siergieja Skripala.