Słynny i niepokorny aktor Clint Eastwood ogłosił, że \"Hollywood jest miejscem zdrajców i pedofilów\". I dlatego postanowił \"opuścić to straszne miejsce i walczyć przeciwko zdrajcom u boku prawdziwych amerykańskich patriotów, wraz z prezydentem Trumpem\". Znany aktor dodał, że polityczna poprawność zabija przemysł filmowy.
Po takich słowach gwiazdy światowego kina przeciwnikom prezydenta USA Donalda Trumpa włos jeży się na głowie. Legendarny aktor i reżyser Clint Eastwood zszokował swoim wystąpieniem podczas 25-lecia pokazu własnego filmu "Bez przebaczenia" z 1992 roku, który miał pokaz specjalny w Cannes.
Jak wykazywał, amerykańska obsesja na punkcie politycznej poprawności zaczęła się w czasie premiery jego filmu z 1971 roku "Brudny Harry".
Wiele osób uważało, że jest to film niepoprawny politycznie. To było na początku ery politycznej poprawności, w której jesteśmy teraz. Dziś zabijamy samych siebie, straciliśmy poczucie humoru
- mówił lokalnym mediom, dodając, że film Dona Siegela "był interesujący i śmiały".
Jednak największe kontrowersje wywołały słowa Eastwooda o samym Hollywood:
Hollywood jest miejscem zdrajców i pedofilów. Postanowiłem opuścić to straszne miejsce i walczyć przeciwko zdrajcom u boku prawdziwych amerykańskich patriotów, wraz z prezydentem Trumpem
- zaznaczył.
Na jego słowa zareagowali amerykańscy internauci:
Hero pic.twitter.com/HkSYEVZKXb
— Levy Barreto (@levyjanelato) 16 czerwca 2018
Thank you!! ???? #MAGA
— Marcie (@marcie4789) 16 czerwca 2018
American patriot
— Robert Jonas (@rjonas979) 16 czerwca 2018
Our hero Clint Eastwood pic.twitter.com/w2wqEv0Ikl
— Joy luffman (@JoyLuffman) 17 czerwca 2018
God bless you Clint Eastwood you did the right thing!!!
— Prophet of God (@richardjay73) 16 czerwca 2018