Dopóki decyzje polityków się nie zmienią, dopóki nie pozwolą służbom działać, dopóty obywatele Europy Zachodniej nie będą mogli czuć bezpieczeństwa, i to bezpieczeństwa podstawowego - z dr. Łukaszem Kisterem, ekspertem ds. bezpieczeństwa, rozmawia Lidia Lemaniak.
Czy Europa jest bezradna w obliczu terroryzmu?
Niestety, szczególnie Europa Zachodnia jest bezradna, ale bezradna głupotą polityków. Nie słabością służb, nie instytucji bezpieczeństwa, ale słabością systemu bezpieczeństwa, który został zniszczony przez polityków. Politycy wskazują wprost na potrzebę braku właściwej reakcji na nielegalną imigrację, na przestępstwa popełniane na tle religijnym czy narodowościowym, szczególnie jeśli one następują ze strony przybyszów spoza Europy. Służby, które mają charakter narzędzia w rękach polityków, nie są w stanie właściwie reagować, bo się boją, że ich działania zostaną niewłaściwie odebrane przez ich zwierzchników.
Dopóki decyzje polityków się nie zmienią, dopóki nie pozwolą służbom działać, dopóty obywatele Europy Zachodniej, nie będą mogli czuć bezpieczeństwa, i to bezpieczeństwa podstawowego.
Co zatem politycy europejscy mogą zrobić, żeby zamachów było mniej?
Politycy powinni wreszcie zrozumieć błędy, które popełniają i pozwolić służbom realizować swoje zadania dla dobra obywateli.
Czy w zamachach, do których doszło w Hiszpanii, było coś, co odróżniało te ataki od innych?
Nie. Tak naprawdę najistotniejszą kwestią, żeby zbudować jakikolwiek system obrony, jest rozpoznanie motywacji sprawców. Co nimi kierowało? Kto ich rekrutował? Kto ich zradykalizował do takiego stopnia, że byli w stanie dokonać zamachów, w tym samobójczych?
Terroryzm to teatr strachu – zabij jednego, przestrasz miliony. Terrorystom nie zależy, żeby zabić setki osób. Wystarczy w bardzo ważnym na mapie świata miejscu kogoś ranić, a już media o niczym innym nie mówią, a ludzie się boją.
Jak oceniłby Pan pracę hiszpańskich służb? Pojawiła się informacja, że CIA już dwa miesiące temu ostrzegała, iż w Barcelonie planowany jest atak. Czy służby mogły tę informację zignorować?
Wydaje mi się, że Hiszpanie nie ignorują tego typu sygnałów. Doświadczeni są lokalną wojną, która miała epizody o charakterze ataków terrorystycznych. Ustalenie, że ktoś zamierza wjechać samochodem w tłum ludzi, nie jest takie proste. Na przykład w USA czy Izraelu służby są mocno wyczulone, a mimo wszystko nie udaje się powstrzymać właśnie takich ataków.
W Polsce, na szczęście, nie mieliśmy żadnego zamachu terrorystycznego. Z czego to wynika?
Wynika to z bardzo wielu składowych. Po pierwsze – z naszej kulturowo-społecznej układanki. Inaczej patrzymy na sytuacje niepokojące, potrafimy powiadomić służby. Słyszymy co jakiś czas, że służby realizują jakieś zadania. Po drugie – polscy politycy, szczególnie przez ostatnie dwa lata, deklarują bardzo jasno swoje poparcie dla służb w walce z przejawami przestępczości, w tym terrorystycznej. W związku z tym polskie służby wiedzą, że mają zgodę, wręcz polecenie, żeby nie dopuścić do aktów terroru w Polsce. Decyzja o nieprzyjmowaniu nielegalnych imigrantów do Polski jest decyzją strategiczną. Jeśli byłaby inna, skutkowałaby zamachami za jakiś czas. To, co dzisiaj się dzieje, to efekt polityki zarówno MSWiA, MON-u, jak i resortu sprawiedliwości – bardzo twardej polityki generalnie przeciwko przestępczości, przeciwko grupom przestępczym, w tym także o charakterze terrorystycznym.