Dziś Rada Najwyższa Ukrainy pozbawiła immunitetu poselskiego i zgodziła się na aresztowanie deputowanej Nadii Sawczenko, którą oskarżono o planowanie ataku terrorystycznego w gmachu tej instytucji, zabójstwa prezydenta i premiera kraju. - To na pewno bardzo demobilizująco wpłynie na morale żołnierzy, ochotników, wolontariuszy ukraińskich, dla których ona była bohaterką – komentuje specjalnie dla niezalezna.pl Marek Bućko, założyciel i redaktor portalu reporters.pl
Sawczenko to była lotniczka wojskowa i posłanka, która niemal dwa lata spędziła w rosyjskich aresztach, w związku z czym obwołana została bohaterką narodową. Po uwolnieniu i powrocie na Ukrainę w 2016 roku objęła mandat deputowanej. Niebawem stała się jednym z najbardziej zagorzałych krytyków ukraińskich władz.
Teraz Sawczenko jest podejrzana o spisek z terrorystami z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej („DNR”) i przygotowanie zamachu na wielką skalę w centrum Kijowa, oraz zamachu stanu. Za pomocą broni, przywiezionej z okupowanych terenów Doniecka, miała rzekomo wraz ze wspólnikami planować zabójstwo prezydenta, premiera oraz innych polityków, jak również wysadzenie budynku Rady Najwyższej.
Według prokuratury miała również zamiar „zniszczyć bojowymi granatami dwie loże (w parlamencie Ukrainy), zburzyć za pomocą moździerzy kopułę budynku, a tych, którzy przeżyją, dobijać z broni automatycznej”.
Nadzieja, która była pokładana w Nadziei Sawczenko [ukraińskie imię Nadija w oznacza "nadzieja"] , zawiodła. I wszyscy miłośnicy tej ukraińskiej lotniczki, i na Ukrainie i poza Ukrainą, bo przecież sprawa była głośna na cały świat, mogą czuć się zawiedzeni tym co się stało – komentuje Marek Bućko, publicysta od lat zajmujący się problematyką wschodnią. - To pokazuje, jak szybko w naszych czasach bohaterowie i wielkie gwiazdy stają się zdrajcami. I ci wszystkich, którzy tak szybko i pochopnie wierzą w nowych wykreowanych przez media bohaterów, powinni mieć to na uwadze. Bo później można się boleśnie rozczarować
- zauważa szef portalu reporters.pl.
Czy możemy wykluczyć taki scenariusz, w którym od początku Nadija Sawczenko, całe jej uwięzienie, przebywanie w areszcie, to wszystko było tylko na pokaz, żeby ją uwiarygodnić jako agenta wpływu Moskwy?
- zadaje się pytanie Bućko.
Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że jest to teoria spiskowa. Ale czy rosyjskie służby nie przeprowadzały w przeszłości jeszcze bardziej wyrafinowanych operacji? Czy nie potrafiłyby tego zrobić teraz? Oczywiście, że potrafiłyby. Nie wiemy tego na pewno, ale nie powinniśmy tego a priori wykluczać. Gdyby ktoś dwa-trzy lata temu powiedział, że Nadija Sawczenko okaże się zdrajcą, że będzie chciała zrobić przewrót, to wszyscy pukaliby się w czoło i mówili, że to jest jakaś propaganda separatystów. Dzisiaj niestety taka okazała się brutalna prawda
- mówi.
W ocenie Bućki, obecna sytuacja wokół Sawczenko może zakończyć się „przede wszystkim utratą zaufania społecznego do takich bohaterów frontowych na Ukrainie”.
I to jest zjawisko, które może mieć poważne reperkusje. Bo Nadzija Sawczenko wśród ochotników w wojsku ukraińskim, wśród wolontariuszy była bardzo popularną osobą. Szczególnie, że działała na rzecz wymiany jeńców. Teraz, kiedy nagle ogłasza się, że jest ona zdrajczynią narodu i terrorystką, to na pewno bardzo demobilizująco wpłynie na morale żołnierzy, ochotników, wolontariuszy ukraińskich dla których ona była bohaterką. Poza tym, na pewno pozbawienie Sawczenki immunitetu skończy się skandalem politycznym na Ukrainie. Ponieważ to pokazuje, jak mimo wszystko niestabilny politycznie jest ten kraj, gdzie deputowana, bohaterka narodowa, nagle z dnia na dzień okazuje się zdrajczynią
- podsumowuje Marek Bućko.