Francuzi są zszokowani nowymi informacjami o otoczeniu prezydenta Emmanuela Macrona. Wyszło na jaw, że podczas kampanii wyborczej partię "Republiko Naprzód!" wspierał islamski ekstremista, powiązany z algierskimi organizacjami terrorystycznymi.
18 lipca dziennik "Le Monde" opublikował nagranie, na którym widać, jak mężczyzna w hełmie policyjnym wyciąga na demonstracji pierwszomajowej z tłumu i szarpie młodą kobietę, a następnie bije leżącego mężczyznę. Napastnik został zidentyfikowany jako Alexandre Benalla - wówczas bliski współpracownik Macrona, odpowiedzialny m.in. za ochronę prezydenta.
Teraz wybuchł nowy skandal, który może mieć znacznie poważniejsze skutki dla Macrona.
"Francuskie media ujawniły, że algierski, islamski ekstremista - znajdujący się na liście osób, które według służb specjalnych stanowią potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa - aktywnie uczestniczył w kampanii prezydenckiej partii Republiko Naprzód! przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi" - podaje paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz.
Mężczyzna podejrzany o terroryzm miał współorganizować m.in. wiece wyborcze ministra cyfryzacji.
"Media podejrzewają, że właśnie minister cyfryzacji nie tylko poprosił szefa MSW o wykreślenie partyjnego kolegi podejrzanego o powiązania z terrorystami z czarnej listy służb specjalnych, ale również pomógł mu uzyskać francuskie obywatelstwo" - dodaje Gładysz.