Już 2,2 miliardów euro sięgają straty spowodowane zamieszkami, które wybuchły w Nowej Kaledonii. Niepokoje społeczne na archipelagu będącym terytorium zamorskim Francji wywołane zostały zmianą systemu wyborczego. Jak podkreśla agencja AFP, zamieszki spowodowały "śmierć dziewięciu osób, w tym dwóch żandarmów, i ogromne zniszczenia".
Straty wywołane zamieszkami, które wybuchły 13 maja, wyniosły dla sektora prywatnego 1,2 mld euro i 1 mld euro dla infrastruktury publicznej.
Okło 700 budynków firm zostało podpalonych lub zniszczonych. Spalono 19 szkół oraz wiele bibliotek, biur i lokali technicznych. Bilans strat nie został jednak w pełni podliczony, nadal zdarzają się podpalenia i akty wandalizmu. W czwartek podłożono ogień w szkole, a w piątek - w hali sportowej - podkreśla AFP.
Les incendies destructeurs se poursuivent dans le grand Nouméa. Après une école de Koutio ce matin c’est l’enseigne Fitness park du quartier de DSM qui est partie en fumée ce vendredi soir.
— valery flejo (@ValerydeNoumea) July 5, 2024
Les calédoniens continuent d’assister impuissants à la destruction de l’économie... pic.twitter.com/ZkiVtlgWBN
Francja przeznaczyła dla Nowej Kaledonii 250 mln euro pomocy publicznej.
Stan wyjątkowy w Nowej Kaledonii, wprowadzony 15 maja po pierwszej fali zamieszek, zakończył się pod koniec miesiąca.
Powodem zamieszek stała się planowana przez Paryż zmiana systemu wyborczego. Zgodnie z proponowanymi zmianami prawo do głosowania uzyskałyby osoby, które mieszkają w Nowej Kaledonii od co najmniej 10 lat. Przeciwnikami zmian są Kanakowie - rdzenni mieszkańcy, dziś stanowiący około 40 proc. populacji. Obawiają się oni, że nowy system wyborczy zmniejszy ich wpływ na wyniki głosowania.