Kraje członkowskie, Parlament Europejski i Komisja Europejska porozumiały się w Strasburgu w sprawie kontrowersyjnych regulacji dotyczących prawa autorskiego. Negocjacje trwały ponad 7 godzin, a porozumienie ma charakter wstępny. To oznacza, że musi być jeszcze zaakceptowanie przez kraje członkowskie - w ramach Rady UE - i Parlamentu Europejskiego w głosowaniu na sesji plenarnej, aby mogło stać się unijnym prawem.
Propozycje regulacji od miesięcy wzbudzają kontrowersje. Ich zwolennicy wskazują, że pozwolą one chronić interesy twórców w relacji z internetowymi gigantami, jak Google czy Facebook. W takim duchu wypowiedział się w środę wieczorem szef PE Antonio Tajani.
"Osiągnięte porozumienie w sprawie dyrektywy dotyczącej praw autorskich chroni europejską kreatywność. Muzycy, aktorzy, pisarze, dziennikarze, sektor audiowizualny będą mieli prawo do godziwego wynagrodzenia także od internetowych gigantów"
- napisał na Twitterze przewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Przeciwnicy tych regulacji wskazują jednak na wątpliwości dotyczące tego, czy przepisy nie będą ograniczały wolności słowa w internecie. Ostrzegają przed cenzurą w sieci. Część z nich określa propozycje mianem "ACTA2". Chodzi m.in. o kwestie filtrowania treści.
Kraje członkowskie mandat do negocjacji z PE przyjęły w ubiegły piątek. Wtedy to 8 krajów - Polska, Włochy i Holandia, Szwecja, Finlandia, Luksemburg, Malta i Słowacja - opowiedziało się przeciwko propozycji kontrowersyjnych regulacji. Było to jednak i ciągle jest za mało, by zablokować propozycje na poziomie Rady UE. Pokazuje jednak, jak wielkie podziały wśród państw członkowskich budzą proponowane regulacje.
Nowa dyrektywa ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Zaproponowane przepisy przewidują, że giganci internetowi, np. platformy takie jak Facebook, będą musiały płacić, jeśli korzystają z pracy artystów i dziennikarzy.
Chodzi zwłaszcza o muzyków, wykonawców, a także dziennikarzy, którzy mają otrzymywać wynagrodzenie za swoją pracę, gdy inni korzystają z niej za pośrednictwem takich platform jak YouTube lub Facebook oraz agregatorów wiadomości, takich jak Google News.
Szczególne zastrzeżenia budzą dwa artykuły projektu. Chodzi o art. 13, który wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, oraz art. 11, dotyczący tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.
O ile nowe regulacje prawdopodobnie przyniosą zyski wydawcom, nadawcom i artystom z platform internetowych, mogą obciążyć małe start-upy dodatkowymi kosztami, ponieważ będą one musiały ponosić dodatkowe koszty filtrowania treści.
Z propozycji zadowolona jest Komisja Europejska.
"Europejczycy wreszcie będą mieli nowoczesne zasady dotyczące praw autorskich dostosowane do wieku cyfrowego, przynosząc realne korzyści wszystkim: gwarancje praw użytkowników, sprawiedliwe wynagrodzenie dla twórców, przejrzystość zasad dla platform"
- napisał na Twitterze wiceszef KE Andrus Ansip.