FSB sądzi, że dziennikarz do przekazania tajnych danych posłużył się bezpłatnym programem VeraCrypt, wykorzystując jako hasła fragmenty anglojęzycznej książki "Post-Soviet Russia. A Journey Through the Yeltsin Era" ("Rosja poradziecka. Podróż przez epokę Jelcyna" - PAP). Safronow wysłał te dane ze swojego komputera domowego - utrzymują śledczy.
Takie opinie FSB figurują w materiałach śledztwa - powiedział mediom w czwartek adwokat Iwan Pawłow.
Tymczasem dla samego Pawłowa i innych prawników Safronowa śledczy domagają się kary za to, że odmówili oni podpisania zobowiązania do nierozpowszechniania danych wstępnego śledztwa. Zabiega o ukaranie adwokatów również ministerstwo sprawiedliwości. Władze zwróciły się z takim wnioskiem łącznie do trzech izb adwokackich, do których należą prawnicy.
Łącznie w obronę Safronowa zaangażowanych jest sześciu adwokatów. Dwóch z nich podpisało zobowiązanie, bowiem w przeciwnym razie nie mogliby bronić osoby oskarżonej o przestępstwo zdrady stanu. Niemniej, ogółem adwokaci nie mają obowiązku podpisywania takiego dokumentu.
Jak poinformował jeden z obrońców Dmitrij Katczew, prawnicy nie chcieli stracić możliwości rozmawiania z mediami. "Biorąc pod uwagę rozgłos wokół tej sprawy uznaliśmy, że nie mamy prawa podpisywania takiego dokumentu" - powiedział adwokat rosyjskiej redakcji BBC.
Safronow, który jako dziennikarz zajmował się tematyką obronności i przemysłu zbrojeniowego, został zatrzymany 7 lipca w Moskwie. Śledczy twierdzą, że przekazał tajne informacje osobie związanej z czeskimi służbami specjalnymi.
Safronow nie przyznaje się do winy i uważa, że powodem oskarżeń jest jego działalność dziennikarska. Choć od maja nie pracował już w mediach, to przez ponad 10 lat był cenionym autorem czołowych dzienników - "Kommiersanta" i "Wiedomosti", był także akredytowany jako reporter na Kremlu. Za zdradę stanu grozi w Rosji kara do 20 lat pozbawienia wolności.