W Europie nasila się debata na temat adekwatnej odpowiedzi na powtarzające się rosyjskie prowokacje. W ostatnich dniach doszło do serii incydentów, w tym przechwycenia rosyjskiego samolotu rozpoznawczego Ił-20M nad Bałtykiem przez niemieckie myśliwce, przechwycenia rosyjskich myśliwców naruszających przestrzeń powietrzną Estonii oraz naruszenia strefy bezpieczeństwa polskiej platformy wydobywczej.
Jak stwierdził podczas dwustronnego spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim prezydent USA Donald Trump, kraje NATO powinny zestrzeliwać rosyjskie samoloty, które naruszają ich przestrzeń powietrzną.
W owej opinii przywódca Amerykanów wcale nie jest odosobniony - w ostatnich dniach wielu liderów państw NATO wyraziło gotowość do zestrzeliwania rosyjskich obiektów w razie naruszenia przez nie przestrzeni powietrznej krajów należących do sojuszu.
- Słowa prezydenta USA Donalda Trumpa dotyczące rosyjskich samolotów naruszających przestrzeń powietrzną NATO pokazują, że ma on świadomość, jak ważna jest niepodległość krajów, takich jak Polska i inne państwa Europy Środkowej
- podkreślił w Nowym Jorku prezydent Karol Nawrocki.
Na podobne deklaracje zareagował ambasador Rosji w Paryżu Aleksiej Mieszkow:
- Jeśli NATO zestrzeli rosyjski samolot, będzie to oznaczało wojnę
- stwierdził w wywiadzie dla RTL. Jak dodał, "samoloty NATO dość często naruszają przestrzeń powietrzną Federacji Rosyjskiej, a jednocześnie nikt ich nie zestrzeliwuje".