Rosja złamała swe zobowiązania, które miały na celu zagwarantowanie, że syryjskie arsenały broni chemicznej zostaną zniszczone i że rząd prezydenta Baszara el-Asada nie użyje trującego gazu - oświadczył przedstawiciel USA ds. rozbrojenia Robert Wood.
Wypowiadając się w Genewie tuż przed wystąpieniem szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa na Konferencji Rozbrojeniowej Wood podkreślił, że Syria nie przestrzega konwencji o zakazie broni chemicznej, a Moskwa "wyraźnie łamie" swe zobowiązania jako "gwaranta" działań Syrii - oznajmił.
Przedstawiciel USA przyznał, że nie ma żadnych informacji o rosyjskim współudziale w atakach, podczas których siły reżimu w Damaszku miały użyć broni chemicznej. Dodał jednak, że "Rosja jest po złej stronie historii, jeśli chodzi o użycie broni chemicznej w Syrii".
Tymczasem Ławrow przekonywał z trybuny Konferencji Rozbrojeniowej, że Syria wyeliminowała swe zapasy broni chemicznej i przekazała arsenał pod międzynarodową kontrolę. Według rosyjskiego ministra Waszyngton wykorzystuje nieprawdziwe informacje o użyciu przez Damaszek broni chemicznej, by atakować syryjski rząd.
Według szefa dyplomacji Rosji "USA i ich sojusznicy po prostu wykorzystują bezpodstawne podejrzenia użycia przez Damaszek toksycznej broni jako narzędzia antysyryjskiej inżynierii politycznej".
Syria w 2013 roku przystąpiła do międzynarodowej konwencji o zakazie broni chemicznej. Była to część porozumienia wynegocjowanego przez Moskwę, by zapobiec amerykańskim nalotom w odwecie za atak chemiczny, w którym zginęły setki ludzi. Waszyngton o ten atak oskarżył Damaszek. Syria twierdziła, że zapasy zakazanych gazów trujących zostały zniszczone. Jednak w ub. roku USA ustaliły, że Syria po raz kolejny użyła zakazanego sarinu, a prezydent Donald Trump wydał rozkaz przeprowadzenie ataku z powietrza na syryjską bazę lotniczą, skąd według amerykańskiej administracji wystartowały samoloty, które dokonały ataku chemicznego.
Waszyngton twierdzi, że ma dowody na to, iż w atakach z ostatnich tygodni Syria użyła chloru. Z relacji ratowników i lekarzy w terenie wynika, że po atakach z powietrza mieszkańcy dusili się.