Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Poważne kłopoty Hillary Clinton. Na jaw wychodzą nowe fakty. Kluczowy świadek przerywa milczenie

Kłopoty byłej sekretarz stanu zdają się nie mieć końca. Wróciła kwestia sprzedaży Uranium One Rosjanom, a świadek, który dysponuje kompromitującymi Clinton materiałami, otrzymał od Departamentu Sprawiedliwości pozwolenie na przekazanie swojej wiedzy senackim komisjom badającym sprawę. Ponadto media ujawniły, że to sztab Clinton zapłacił za słynną „rosyjską teczkę” Donalda Trumpa.

U.S. Air Force Tech. Sgt. Jacob N. Bailey/en.wikipedia.org/wiki/Public domain

„Rosyjska teczka” to potoczna nazwa dokumentu dowodzącego, że to rosyjski rząd miał wspierać Trumpa i kontrolować go przez groźbę publikacji kompromitujących go materiałów. Materiały ujawnił serwis BuzzFeed, a ich autorem miał być agent brytyjskiego wywiadu. Dość szybko okazało się jednak, że większość sensacji zawartych w raporcie jest niemożliwa do zweryfikowania. Dziennikarze od początku mówili o tym, że za powstaniem teczki stali niechętni Trumpowi politycy. Teraz okazuje się, że kluczową rolę mógł odegrać sztab wyborczy Hillary Clinton.

Sprawę ujawnił „Washington Post”. W jego artykule można przeczytać, że część pieniędzy przekazanych przez otoczenie Clinton jednej z kancelarii prawnych trafiła do firmy Fusion GPS zajmującej się usługami wywiadowczymi dla cywilów. Ta użyła ich do kupna „rosyjskiej teczki” od Christophera ­Steele’a, byłego agenta MI6. Ile konkretnie pieniędzy Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej i Clinton na to poszło, na razie nie jest wiadomo. Fusion GPS broni się ze wszystkich sił przed ujawnieniem swoich finansów przed senacką komisją, która bada tę sprawę.

Jeżeli Federalna Komisja Wyborcza stwierdzi, że istnieje podejrzenie złamania prawa przez Clinton, to rozpocznie swoje dochodzenie. Szanse na to, że ktoś zostanie skazany, są jednak iluzoryczne. Zbieranie haków na przeciwników politycznych jest w USA standardem – niedawno wyszło też na jaw, że Trump podczas kampanii próbował wejść w posiadanie skasowanych mejli Clinton od serwisu WikiLeaks.
Sprawa jednak jest ciekawa z innego powodu. Nagłaśnia ją Campaign Legal Center (CLC), organizacja, którą trudno podejrzewać o sympatię do prawicy. Głośno zrobiło się o niej w 2010 r., gdy próbowała wpłynąć na administrację skarbową IRS, aby odebrała niektórym prawicowym organizacjom ulgi podatkowe. CLC brała wtedy również pieniądze od George’a Sorosa, w sumie ponad 600 tys. dol. To, że taka organizacja występuje teraz przeciwko Hillary Clinton, może świadczyć o tym, że amerykańska lewica, widząc zbierające się nad nią czarne chmury, chce z Clinton uczynić kozła ofiarnego. Liczy choćby na to, że tylko jej głowa spadnie, jak komisje senackie zaczną się uważnie przyglądać sprawie Uranium One.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#USA #Hillary Clinton #Donald Trump #polityka #Biały Dom

Wiktor Młynarz