- Może tego nie wypada powiedzieć, bo będę podejrzewany o najgorsze rzeczy, ale muszę: niemiecka histeria, że obcokrajowiec pobije rekord bramek niemieckiego piłkarza pokazuje, że te opowieści jak to Niemcy pozbyli się nacjonalizmu są g.... warte - napisał na Twitterze poseł Koalicji Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz.
Sobotni mecz ostatniej kolejki niemieckiej ekstraklasy w Monachium pomiędzy Bayernem i Augsburgiem to dla Roberta Lewandowskiego szansa ustanowienia rekordu Bundesligi; aby tak się stało, Lewandowski musi strzelić przynajmniej jednego gola.
W ubiegłym tygodniu kapitan reprezentacji Polski zdobył 40. bramkę w tym sezonie i wyrównał rekord Bundesligi Gerda Muellera, legendarnego "Bombera" z rozgrywek 1971/72.
Trener piłkarzy Augsburga Markus Weinzierl zapowiada, że zamierza zrobić wszystko, aby powstrzymać Roberta Lewandowskiego. "Musimy chronić rekord Gerda Muellera" - podkreślił.
Mecz w Monachium, podobnie jak wszystkie inne w 34. kolejce, rozpoczął się o godzinie 15.30.
Od kilku dni wielu niemieckich dziennikarzy, byłych piłkarzy oraz kibiców apeluje do Roberta Lewandowskiego o to, aby ten nie bił rekordu Gera Muellera. Przekonują oni, że rekord jest "święty" dla niemieckich kibiców i kapitan reprezentacji Polski powinien to uszanować.
- Może tego nie wypada powiedzieć, bo będę podejrzewany o najgorsze rzeczy, ale muszę: niemiecka histeria, że obcokrajowiec pobije rekord bramek niemieckiego piłkarza pokazuje, że te opowieści jak to Niemcy pozbyli się nacjonalizmu są g.... warte
- skomentował te apele poseł Koalicji Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz.