Kolejny niemiecki polityk przyznaje, że jego rząd popełnił błąd ignorując ostrzeżenia Polski i krajów bałtyckich odnośnie współpracy z Rosją. Tym razem głos zabrał były szef partii obecnego kanclerza Niemiec - SPD. Sigmar Gabriel, który przez lata popierał budowę gazociągu Nord Stream 2, teraz stwierdził, że błąd wynika z arogancji Niemiec.
Nawet po aneksji Krymu przez Rosję, Sigmar Gabriel twierdził, że "Europa potrzebuje Rosji". Polityk wielokrotnie opowiadał się również za uruchomieniem gazociągu Nord Stream 2 i nie robił sobie nic z ostrzeżeń jakie płynęły m.in. z Polski. Teraz stwierdza, że "postrzeganie Rosji przez Niemcy", było "niewłaściwe".
„Niemcy, a szczególnie my socjaldemokraci myśleliśmy, że ze względu na nasze sukcesy w polityce odprężenia, znaleźliśmy właściwą formułę postępowania z Moskwą. Nasz największy błąd polega na tej moim zdaniem wytłumaczalnej, lecz w gruncie rzeczy aroganckiej postawie”
– stwierdził Gabriel w wywiadzie dla „Der Spiegel”.
W jego ocenie, obecna sytuacja geopolityczna została uznana przez Władimira Putina, za dogodny moment na próbę stania się trzecim - za USA i Chinami - globalnym przywódcą.
„Prezydent Rosji uważał, że istnieje dogodna okazja do reaktywowania rosyjskiego imperium”
- oznajmił Gabriel. Jego zdaniem jednak, Putin się przeliczył.
Polityk wyraził również poparcie dla działań obecnego kanclerza RFN Olafa Scholza w sprawie udzielanego Ukrainie wsparcia. W jego ocenie rząd nie zadecydował o wysłaniu czołgów do Kijowa, bo "nie chce wprowadzić wojny do Niemiec".