Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba skrytykował rząd Niemiec za to, że nadal nie dostarcza jego krajowi czołgów i bojowych wozów piechoty. "Jest to dla nas zagadką: teraz prosimy o czołgi Leopard lub Mardery, a Niemcy dostarczają pojazdy opancerzone typu Dingo" - powiedział ukraiński minister.
"To również jest pomocne i jesteśmy za to wdzięczni. Ale to nie jest to, czego najbardziej potrzebujemy w walce. (...) Gdzie jest problem? Dlaczego nie możemy uzyskać tego, czego potrzebujemy i czym dysponują Niemcy?"
- zastanawia się Kułeba w wywiadzie opublikowanym na portalu dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Szef MSZ Ukrainy odnosi wrażenie, że w kwestii broni istnieje w Berlinie coś w rodzaju muru.
"Myślę, że nadszedł czas, aby kanclerz federalny (Olaf Scholz) zburzył ten mur"
- podkreślił Kułeba.
"Nawet jeśli szkolenie żołnierzy w wykorzystywaniu czołgów Leopard potrwałoby dłużej, czołgi te byłyby potrzebne na polu bitwy w ciągu dwóch lub trzech miesięcy. Decyzja o tym powinna zapaść już teraz"
- dodał.
W czwartek minister obrony RFN Christine Lambrecht zapowiedziała, że jej kraj dostarczy Ukrainie kolejne dwie wyrzutnie rakietowe Mars, 50 pojazdów opancerzonych Dingo i 200 pocisków do wyrzutni rakietowych. Ze swojej strony Ukraina domaga się dostarczenia niemieckich bojowych wozów piechoty Marder i czołgów Leopard 2.