Czterech polskich turystów zginęło w wyniku katastrofy samolotu, którym Polacy polecieli na zwiedzanie Alaski - podała agencja Associated Press. Samolot rozbił się tam w sobotę, trudne warunki pogodowe utrudniły poszukiwania ofiar.
Do tragedii doszło jeszcze w sobotę wieczorem na terenie Parku Narodowego Denali. Jednosilnikowy samolot De Havilland Canada DHC-2 Beaver z czwórką Polaków na pokładzie wystartował z lodowca Kahiltna. Maszyna rozbiła się około 22,5 km od mierzącej 3 300 metrów góry Denali. Już po katastrofie pilot nawiązał łączność satelitarną i poinformował, że pasażerowie odnieśli poważne obrażenia. Wkrótce łączność została jednak zerwana.
AP podaje, że deszcz i niski pułap chmur uniemożliwił ekipom ratunkowym odnalezienie rozbitego samolotu w niedzielę. Poszukiwania ofiar podjęto ponownie dziś. Chwilowa poprawa pogody pozwoliła jednemu z ratowników, który został spuszczony na linie ze śmigłowca, na dotarcie do wraku.
Ratownik odnalazł ciała czterech pasażerów; piąta osoba, uznana na razie za zaginioną, najprawdopodobniej nie żyje.
Nie było śladów stóp czy innych śladów prowadzących od miejsca (wypadku), ani żadnych znaków pozwalających sądzić, że któryś z pasażerów oddalił się od samolotu
- poinformowały służby ratownicze.
Z informacji przekazanych przez władze parku wynika, że wszyscy pasażerowie to Polacy – turyści, którzy korzystali z usług K2 Aviation. Ale do czasu poinformowania rodzin ich tożsamość nie zostanie podana do wiadomości publicznej.