Mimo zakrojonej na dużą skalę kampanii i poparcia europejskiej lewicy Frans Timmermans przegrał walkę o fotel szefa Komisji Europejskiej. Dziś otwarcie przyznał, że jest takim obrotem sprawy rozczarowany. - W szczególności szereg krajów, w których rządzą politycy Europejskiej Partii Ludowej, zdecydował, że będzie popierać stanowisko premierów Polski i Węgier. To ich decyzja - przyznał dziś obecny wiceszef KE.
W zeszłotygodniowym głosowaniu w Parlamencie Europejskim w Strasburgu Niemka Ursula von der Leyen została wybrana na stanowisko szefowej Komisji Europejskiej. Za von der Leyen zagłosowało 383 europosłów, przeciwko jej kandydaturze było 327, od głosu wstrzymało się 22.
Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości poparli w głosowaniu niemiecką kandydatkę.
Dziś do swojej porażki w wyścigu do fotela szefa Komisji Europejskiej odniósł się Frans Timmermans.
"Oczywiście, jest to rozczarowujące, jeśli nie zostało się wybranym na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Jednak to kraje podejmują własne decyzje, kierując się własnymi interesami. Takie stanowisko podjęły. Inne kraje decydują, czy będą popierać to stanowisko, czy nie"
- powiedział dziś Timmermans na konferencji prasowej w Brukseli.
"W szczególności szereg krajów, w których rządzą politycy Europejskiej Partii Ludowej, zdecydował, że będzie popierać stanowisko premierów Polski i Węgier. To ich decyzja. Tak to wygląda w polityce"
– dodał rozżalony.