W pożarze nikt nie doznał obrażeń. Alarm ogłoszono krótko przed godziną 3:00 nad ranem, w akcji gaśniczej uczestniczyło około 15 strażaków.
Na swej stronie internetowej radio oceniło, iż nie ma "żadnych wątpliwości" co do przestępczego charakteru pożaru. Wyjaśniło, że "w budynku dokonano podpaleń w dwóch miejscach, a jedne drzwi zostały wyłamane". Prowadząca śledztwo policja potwierdziła agencji France Presse takie przypuszczenie.
Cały parter budynku z biurami dziennikarzy został częściowo zniszczony, ale szkody dotyczą przede wszystkim całości instalacji elektrycznej
- powiedział Leopold Stranic, redaktor naczelny Radio Isere Bleu.
Według niego, wobec radia nie wyrażano żadnych konkretnych gróźb, a sprawcy ataku nie zostawili na miejscu zdarzenia jakiekolwiek deklaracji ani jej dotąd nie nadesłali.
Nasze stosunki z demonstrantami (ruchu "żółtych kamizelek") były względnie normalne, bez żadnych gróźb. Na formułowanie hipotez jest o wiele za wcześnie
- zaznaczył.
Radio otrzymuje liczne deklaracje poparcia.