Większość eurodeputowanych chce unieważnienia nominacji Markusa Piepera, partyjnego kolegi Ursuli von der Leyen, na stanowisko pełnomocnika KE ds. małych i średnich przedsiębiorstw i powtórzenia procesu rekrutacji. Komisja Europejska mówi "nie".
Parlament Europejski zagłosował w czwartek za absolutorium budżetowym dla Komisji Europejskiej za 2022 r., w tym za zgłoszoną krótko przed głosowaniem poprawką Zielonych dotyczącą odwołania nominacji niemieckiego europosła na stanowisko wysłannika KE ds. małych i średnich przedsiębiorstw. Za unieważnieniem podpisanej już przez Piepera umowy i rozpoczęciem "prawdziwie przejrzystego i otwartego procesu rekrutacji" opowiedziało się 382 eurodeputowanych, przeciwko było 144, wstrzymało się 80.
"Zdecydowana większość dla naszej poprawki ws. powołania Markusa Piepera. Wzywamy Komisję do naprawienia sytuacji"
- napisał na X (dawny Twitter) niemiecki europoseł Zielonych Daniel Freund, jeden z inicjatorów głosowania.
Tymczasem Komisja Europejska zapowiedziała, że nie zamierza odwoływać Piepera ze stanowiska.
"Wszystkie procedury w procesie rekrutacji kandydata zostały odpowiednio dochowane"
- powiedział w czwartek podczas spotkania z dziennikarzami rzecznik KE Eric Mamer.
Jak dodał, KE "jak co roku" odpowie Parlamentowi na wyniki jego głosowania w sprawie absolutorium, które ogólnie były pozytywne dla Komisji, nie zamierza jednak "reagować na poszczególne poprawki".
"Parlament Europejski ma prawo głosu, ale my (Komisja Europejska) mamy prawo do naszej instytucjonalnej autonomii" - powiedział Mamer, podkreślając, że każda instytucja jest odpowiedzialna za własny proces rekturacyjny.
W Brukseli nie milkną echa tzw. afery Piepera. Europoseł z CDU został nominowany na lukratywne stanowisko jeszcze w styczniu. O sprawie zrobiło się głośno, kiedy do mediów wyciekła informacja, że podczas rekrutacji Pieper wypadł gorzej od dwóch kontrkandydatek, a i tak otrzymał stanowisko.
Jeszcze w lutym list w ten sprawie do szefowej KE wystosowała grupa europosłów, w tym wspomniany już Daniel Freund; pismo pozostało jednak bez odpowiedzi. Z kolei w marcu wyjaśnień odnośnie przejrzystości i bezstronności wyboru Piepera zażądało od Ursuli von der Leyen czterech komisarzy, w tym szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton, komisarz UE ds. gospodarki Paolo Gentiloni i komisarz UE ds. pracy i spraw socjalnych Nicolas Schmit; ten ostatni jest kandydatem socjaldemokratów na fotel szefa KE.
Temat został poruszony na cotygodniowym spotkaniu komisarzy w środę. Chociaż Komisja Europejska odmówiła komentowania "wewnętrznych rozmów", wiadomo już, że w środowym spotkaniu wzięło udział tylko dwóch sygnatariuszy listu, czyli Borrell i Breton, i to oni właśnie mieli podjąć temat; kwestię poruszyła także komisarz UE ds. spójności Elisa Ferreira. Jak jednak poinformował portal Politico, pozostali komisarze - a zwłaszcza ci, którzy podobnie jak szefowa KE należą do Europejskiej Partii Ludowej - mieli stanąć w obronie von der Leyen i bronić nominacji Piepera.
Markus Pieper miał podpisać czteroletni kontrakt z Komisją 31 marca; stanowisko obejmie 16 kwietnia i - jak powiedział w czwartek rzecznik KE - "nic się w tej kwestii nie zmieni".
Krytycy zarzucają politykowi nie tylko nieprzejrzyste okoliczności nominacji, ale wytykają również to, że Pieper nigdy publicznie nie wypowiadał się w żadnym innym języku niż jego ojczysty niemiecki, co może być przeszkodą w kontaktach z przedsiębiorcami z innych krajów niż Niemcy i Austria. Zauważono też, że Pieper podpisał umowę z KE w niedzielę wielkanocną.
"To raczej niespotykane, że konserwatywni politycy podpisują umowy o pracę w święta" - komentował jeszcze przed czwartkowym głosowanie w PE Daniel Freund.